Kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku - takie zarzuty usłyszał kierowca, który wczoraj wieczorem wjechał w grupę pasażerów na przystanku autobusowym przy placu Szembeka w Warszawie. Mężczyzna miał w organizmie dwa promile alkoholu.

Jak dowiedział się nasz reporter Grzegorz Kwolek, zakończyły się już przesłuchania świadków wypadku. Policja chce, żeby pijany kierowca czekał na proces w areszcie. Mężczyźnie grozi od czterech do nawet dwunastu lat więzienia.

Do wypadku doszło w czwartek przed godz. 18. Nietrzeźwy 44-latek kierował oplem tigrą. Według dotychczasowych ustaleń, jechał środkowym pasem ulicy Grochowskiej i stracił panowanie nad samochodem. Najpierw uderzył w autobus komunikacji miejskiej, a potem wjechał w przystanek. Po uderzeniu w grupę ludzi, próbował uciec.

W wypadku rannych zostało pięć osób. Cztery opatrzono na miejscu. Jedna została zabrana do szpitala.