Krzysztof Piesiewicz zawiesił członkowstwo w klubie parlamentarnym Platformy Obywatelskiej. Wcześniej senator zrzekł się immunitetu. Piesiewicz będzie przesłuchiwany w związku z aferą kokainową. Polityk utrzymuje, że był szantażowany przez dwie kobiety, które nakręciły filmy ukazujące go w kompromitujących sytuacjach.

W dzisiejszym Kontrwywiadzie RMF FM wiceszef klubu PO Janusz Palikot stwierdził, że senator Piesiewicz, bohater głośnego skandalu obyczajowego, powinien odejść z klubu parlamentarnego PO i złożyć mandat senatorski.

W Sejmie Palikot już tak zdecydowany nie był. Jak poinformowała reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, z odwagi posła niewiele zostało. Jeszcze przed wejściem na posiedzenie klubu PO Palikot zaczął się wycofywać się ze swych buńczucznych deklaracji. Mówił jedynie, że będzie namawiał senatora do rezygnacji. Później nie odezwał się ani słowem. Niewykluczone, że na takie zachowanie wpłynęła wcześniejsza rozmowa Palikota z przewodniczącym Grzegorzem Schetyną.

Senator Piesiewicz w Sejmie dziś się nie pojawił. I pewnie długo tam nie zawita.

Kilka dni temu "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do jej redakcji zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". W piątek "Super Express" opublikował film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał.