Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił wniosek prokuratury i odmówił przekazania małżeństwa, które zabrało cierpiącego na autyzm syna z niderlandzkiej placówki. Para przyjechała z dzieckiem z Holandii do Polski. Małżeństwo jest ścigane Europejskim Nakazem Aresztowania. "Postępowanie władz holenderskich należy ocenić jako skrajnie nieludzkie i barbarzyńskie" - powiedział sędzia.

W uzasadnieniu sędzia Dariusz Łubowski wskazał, że wydany przez Królestwo Niderlandów Europejski Nakaz Aresztowania "narusza wolności i prawa człowieka oraz obywatela".

Przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości podkreślił też, że rodzice Martina zostali postawieni przez władze holenderskie "w sytuacji bez wyjścia". 

Zostało im odebrane jedyne dziecko, a jednocześnie nie postawiono im żadnych zarzutów. Nie dano im szansy na ewentualną zmianę sposobu sprawowania opieki na dzieckiem - uzasadniał sędzia Łubowski.

Zaznaczył jednocześnie, że władze holenderskie "bez jakichkolwiek weryfikowalnych powodów zabrały rodzicom dziecko i nie pozwoliły im na jakikolwiek kontakt z synem przez ponad rok". Sędzia dodał, że służby działały "z rażącym pogwałceniem wszelkich uznanych na szczeblu międzynarodowym standardów psychologicznych w tego rodzaju sprawach".

Postępowanie władz holenderskich należy ocenić jako skrajnie nieludzkie i barbarzyńskie - przyznał sędzia.

Sąsiad usłyszał krzyki

Pod koniec sierpnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że skierowała do sądu wniosek o odmowę przekazania małżeństwa do Królestwa Niderlandów. Europejski Nakaz Aresztowania był związany z zarzutem uprowadzenia przez parę syna z ośrodka opieki. Do sytuacji doszło w czerwcu tego roku.

W lutym 2018 r. holenderska opieka społeczna otrzymała anonim od jednego z sąsiadów. Mężczyzna słyszał krzyki dziecka i zwrócił uwagę na niepokojące symptomy, świadczące w jego opinii, o złej sytuacji w domu małżeństwa. 

Dziecko zostało odebrane z rodzinnego domu i umieszczone nie w rodzinie zastępczej, ale w internacie. Rodzice od samego początku walczyli o syna. Para wskazywała, że dziecko ma bardzo ciężkie zaburzenia rozwojowe i powinno być bezwzględnie poddane terapii, nawet jeżeli jest odseparowane od swoich opiekunów. 

Przez pierwsze 13 miesięcy rodzicom zabroniono jakiegokolwiek kontaktu z synem. Raz na dwa tygodnie otrzymywali wiadomość mailową z informacją, jak funkcjonuje dziecko. Dopiero po trzynastu miesiącach małżeństwu pozwolono widywać syna raz w miesiącu, przez około trzy godziny. 26 czerwca para zabrała 7-letnie dziecko i przyjechała z Holandii do Polski.