W Starym Grodkowie na Opolszczyźnie znaleziono ludzkie szczątki, fragmenty spalonego baraku, orzełki z czapek czy dwa ryngrafy żołnierzy - jak twierdzi IPN - Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) z oddziału Henryka Flame, ps. Bartek, zamordowanych w 1946 r. przez UB. IPN jest przekonany, że w tym miejscu znajdują się jeszcze szczątki innych ludzi z oddziału Bartka.

W Starym Grodkowie na Opolszczyźnie znaleziono ludzkie szczątki, fragmenty spalonego baraku, orzełki z czapek czy dwa ryngrafy żołnierzy - jak twierdzi IPN - Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) z oddziału Henryka Flame, ps. Bartek, zamordowanych w 1946 r. przez UB. IPN jest przekonany, że w tym miejscu znajdują się jeszcze szczątki innych ludzi z oddziału Bartka.
Poszukiwania ofiar komunizmu na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku w lipcu 2014 r. (zdj. archiwalne) /Adam Warżawa /PAP

Jak mówi pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego prof. Krzysztof Szwagrzyk, obecne działania w Starym Grodkowie będą prowadzone „do skutku”. Jeżeli nie skończymy prac przed świętami, wrócimy tu z pewnością po świętach. Jest to bowiem w naszym przekonaniu miejsce, gdzie znajdują się jeszcze szczątki innych ludzi z oddziału Bartka – dodał Szwagrzyk.

Wśród znalezionych w Starym Grodkowie przedmiotów jest dużo amunicji, fragmenty oprzyrządowania wojskowego, takie jak klamerki czy sprzączki oraz elementy charakterystycznych pasów. Znaleziono też orzełki w koronie z czapek oraz dwa ryngrafy – jak zapewnił prof. Szwagrzyk - noszone przez ludzi z oddziału Bartka. Tu wątpliwości żadnych nie mamy - dodał.

Do Starego Grodkowa w 1946 r. miała trafić druga w kolejności grupa żołnierzy oddziału Bartka, która wyjechała z Podbeskidzia w 1946 r. na Opolszczyznę. Tam została umiejscowiona w baraku i w czasie snu wysadzona w powietrze.

Odnalezione ludzkie szczątki znajdowały się tuż obok fragmentów baraku. Nie wiadomo, do kogo należały. Prof. Szwagrzyk powiedział, że przy szczątkach była amunicja - taka, jaka znajdowała się także w spalonym baraku. A więc był to człowiek, który został przeniesiony w to miejsce - wskazał. Człowiek ten nie ma nóg; mamy ogromne zniszczenia w okolicach jednego i drugiego podudzia. Wszystko wskazuje na to, że był to ktoś, kto miał uszkodzone obie nogi w wyniku właśnie tego wybuchu - podkreślił.

W Starym Grodkowie wraz z badaczami IPN pracują naukowcy z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. W działaniach pomagają także saperzy z Brzegu. Poszukiwania w tym miejscu obecnie trwają jedenasty dzień. Prowadzone są – jak wyjaśniał prof. Szwagrzyk – "poprzez szeroką odkrywkę". W sumie na terenie starego lotniska w Starym Grodkowie badacze IPN pojawili się już po raz czwarty w ostatnich latach.

Stary Grodków to jedno z trzech miejsc na Opolszczyźnie – obok Baruta położonego na granicy woj. opolskiego i śląskiego oraz okolic Łambinowic – gdzie IPN szuka żołnierzy Bartka. Szwagrzyk przypomniał, że pierwsze działania poszukiwawcze i prace ziemne dot. tej sprawy wykonane zostały w 2012 r. Po 4 latach przyszedł efekt – podsumował. Teraz przed nami tylko konieczność dokończenia prac. Cała ta polana będzie przebadana metr po metrze - zapowiedział.

Symbolem mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 160-200 żołnierzach NSZ z oddziału Bartka jest tzw. polana śmierci koło Barutu, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem. Zdaniem badaczy IPN ok. 60 ludzi Bartka zostało zamordowanych właśnie koło Barutu, a pozostali właśnie w pobliżu Starego Grodkowa.

Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" - wśród których nie było jego samego - przewieziono we wrześniu '46 roku pod pretekstem organizowanego przerzutu na Zachód właśnie na Opolszczyznę. Miały to być w sumie trzy transporty liczące po ok. 60 osób. Jedną z trzech grup umieszczono w budynku w pobliżu polany śmierci, gdzie żołnierzom podano kolację, alkohol ze środkami nasennymi, a nad ranem rozbrojono, umieszczono w niewielkim budynku, tzw. baraniarni, i wysadzono w powietrze. Resztki fundamentów baraniarni są do dziś na polanie śmierci.

Oddział "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach.

Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na zachód. W ten sposób w trzech transportach we wrześniu 1946 r. wywieziono i zamordowano w okolicach Starego Grodkowa i Baruta co najmniej 167 partyzantów. Była to jedna z najkrwawszych egzekucji UB.

Sam Flame ujawnił się w 1947 r. Zginął 1 grudnia 1947 w Zabrzegu, zabity przez miejscowego milicjanta.

(mpw)