"Bezrobocie to nie nasza sprawa, dzwońcie do Ministerstwa Pracy" - takie słowa usłyszeli w resorcie gospodarki przedstawiciele jednej z gdyńskich firm. Chodzi o zatrudnienie ponad 300 rzeźników w Niemczech, Holandii, Belgii i Francji. Wygląda na to, że rzeźnicy jednak pracy za granicą nie znajdą, bo Ministerstwo Gospodarki nie zdąży na czas przygotować odpowiednich dokumentów.

Już od 1 maja pracę w Niemczech mogłoby znaleźć pierwszych trzydziestu rzeźników. Każdy zarabiałby prawie 200 złotych dziennie. Niestety, wygląda na to, że nic z tego nie wyjdzie. Wszystko szło dobrze, dopóki szef firmy pośredniczącej w zatrudnianiu nie musiał uzyskać odpowiednich pozwoleń w Ministerstwie Gospodarki. Resort stwierdził, że dwa razy w roku przyjmuje wnioski i dwa razy w roku wydaje pozwolenia. Prezydent polskich pracodawców w Niemczech podpowiedział pośrednikowi, by poskarżył się do ministra gospodarki, ale tam też sprawa utknęła na dobre. W ten sposób możliwość na dobrze płatną pracę straci 300 osób. Nasz reporter próbował wyjaśnić całe zamieszanie w Ministerstwie Gospodarki, niestety żaden z obecnych urzędników nie chciał się wypowiadać na ten temat.

17:10