Śledczy sprawdzają miejsce, gdzie ukryte zostały zwłoki 11-latka z Katowic. W badaniach wykorzystują georadar. Przypomnijmy, 41-letni mężczyzna, który przyznał się do porwania i zabójstwa Sebastiana, trafił na trzy miesiące do aresztu. Ta tragiczna historia wstrząsnęła całą Polską.

Śledczy na zlecenie prokuratury sprawdzali miejsce, w którym 41-letni Tomasz M. chciał ukryć zwłoki chłopca. Wnikliwie badają teren, żeby nie przeoczyć żadnego śladu, który może dotyczyć zbrodni.

W rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" prokurator Waldemar Łubniewski z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu przyznał, że śledczy przeprowadzają badanie georadarem, by sprawdzić czy Tomasz M. wcześniej dopuścił się podobnej zbrodni.

Potwierdzam, że takie czynności miały miejsce, nie mogę jednak ujawnić, które dokładnie miejsca były sprawdzane. Potwierdzam także, że na Niwce znaleźliśmy kości, jednak po zbadaniu okazały się one zwierzęce - mówi prokurator Waldemar Łubniewski z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.

W rozmowie z naszym dziennikarzem prokurator nie wyklucza również kolejnego przesłuchania mężczyzny podejrzanego o zbrodnię. Tomasz M. przebywa w tymczasowym areszcie. Usłyszał już zarzut zabójstwa.

Z naszych informacji wynika, że prokurator przeanalizował już także akta sprawy 13-latki z Sosnowca, która jesienią ubiegłego roku, miała popełnić samobójstwo. Jak usłyszeliśmy, nie zapadła jeszcze decyzja czy ta sprawa zostanie połączona ze śledztwem dotyczącym śmierci 11- latka.

W czasie wielogodzinnego prokuratorskiego przesłuchania, mężczyzna ze szczegółami miał opowiedzieć o zbrodni. Prokuratura nie ujawnia jednak żadnych szczegółów.

Brat Tomasza M. zabiera głos

W rozmowie z "Super Expressem" ostatnie wydarzenia skomentował brat Tomasz M. Odniósł się m.in. do informacji o swojej córce: 13-letniej Dominice, która rok temu popełniła samobójstwo. Uważam, że jej śmierć nie miała żadnego związku z bratem, ona wujka na oczy nawet nie widziała, poza wczesnodziecięcym okresem - tłumaczy.

Jak dodaje, od brata odciął się lata temu, kiedy Tomasz M. porwał chłopca w 2008 roku w Siemianowicach Śląskich. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego - zaznacza. Nie mam pojęcia, skąd u niego takie skłonności. Jestem zszokowany tym wszystkim.

Pan Daniel domyśla się, co mogło doprowadzić do samobójstwa jego 13-letniej córki, ale nie chce o tym mówić.

Tragiczny finał poszukiwań chłopca

O tym, że 11-latek nie żyje policja poinformowała w niedzielę. Funkcjonariusze odnaleźli ciało zaginionego chłopca i zatrzymali 41-letniego mężczyznę, który przyznał się do uprowadzenia i zabójstwa dziecka.

11-letni Sebastian nie wrócił w sobotę do domu z placu zabaw. Miał być o 19:00, ale wysłał mamie SMS-a z prośbą o przesunięcie powrotu na godzinę 19:30. Dostał zgodę, ale w wyznaczonej porze w domu się nie pojawił. Chłopca szukali policjanci i strażackie grupy poszukiwacze z psami.

41-letni Tomasz M. został zatrzymany w niedzielę po godz. 17 w Sosnowcu. Przyznał się do uprowadzenia i zabicia 11-letniego Sebastiana. Wskazał też miejsce na terenie Sosnowca, gdzie zakopał ciało zaginionego chłopca. 

41-latka udało się namierzyć dzięki zapisom z monitoringu na miejscu, gdzie po raz ostatni widziany był 11-letni Sebastian. Na nagraniach widoczne było auto mężczyzny.