Na samoloty F16 w polskiej armii będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. W trakcie wizyty ministra obrony Bronisława Komorowskiego w USA nie zapadły w tej sprawie żadne wiążące decyzje. Obie strony potwierdziły jedynie chęć dalszych rozmów.

Szef Pentagonu William Cohen powiedział, że obie strony "są dopiero na etapie analizowania", co trzeba zrobić, żeby umowa doszła do skutku. Dał on do zrozumienia, że Waszyngtonowi zależy na tym, by Polska skorzystała z amerykańskiej oferty, ale przyznał, że procedura zakupu samolotów musi być zgodna z regułami fair play. Także minister Bronisław Komorowski zwracał uwagę na przejrzystość procedur: "Istnieje pełna zgodność strony polskiej i amerykańskiej co do potrzeby pełnej synchronizacji procedur prawa amerykańskiego i polskiego jeśli chodzi o proces decydowania o kwestii wyposażenia polskiego wojska w nowy typ samolotów".

Polska najpierw miałaby wynająć 16 wyremontowanych myśliwców F-16, a potem kupiłaby je. Docelowo ma to być 90 sztuk.

A może Grippeny?

Wydaje się także prawdopodobne, że na polskim niebie zobaczymy amerykańskie Grippeny. Holding BAE produkujący myśliwce poprawił swoją ofertę - wypożyczenia maszyn Polsce. Dodatkowo Mieleckie Polskie Zakłady Lotnicze właśnie dostarczyły koncernowi pierwszy zestaw części do Grippena. PZL podpisał kontrakt w lipcu. Teraz przyszła pora na pierwszą dostawę. To podzespół do ogonowej części Grippena. Zostaną zamontowane w egzemplarzu myśliwca zamówionego przez szwedzkie lotnictwo. Kolejne dostawy zostaną użyte do południowoafrykańskiego zamówienia. Ale w Mielcu powstają także części i podzespoły do innych samolotów koncernu BAE Systems: szkoleniowego Hawka i pasażerskiego odrzutowca. Według władz koncernu jakość i terminowość dostaw z Mileca umacnia kooperację i jest wyrazem zainteresowania polskim przemysłem. Szefostwo firmy podkreśla, że w wypadku wybrania przez władze Grippena dla polskiego lotnictwa, korzyści dla naszego kraju przekroczą efekty dotychczas planowanych inwestycji.

09:50