"To nadzwyczajna sytuacja. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tak dużą liczbą ognisk" - tak o najnowszej, niewystępującej dotąd w Polsce mutacji wirusa H5N1, mówią lekarze weterynarii. Nowy wariant wirusa ptasiej grypy rozlewa się po kraju w niespotykanym tempie. Ze względów bezpieczeństwa służby sanitarne zalecają hodowcom stosowanie specjalnej bioasekuracji, powołano też sztaby kryzysowe w każdym województwie, mimo że jak dotąd nie ma ani jednego przypadku zakażenia drobiu hodowlanego. H5N1 potwierdzono natomiast na fermach we Włoszech i w Czechach. Eksperci już uczulają na sygnały, które mogłyby świadczyć, że świat dotknie kolejna pandemia. Na szczęście, przypadki ptasiej grypy wśród ludzi są rzadkie. Od 2021 roku WHO odnotowała 8 przypadków zakażenia się H5N1 przez człowieka.

Nowa mutacja H5N1 B.B.

Od początku tego roku wykryto aż 99 ognisk grypy ptaków wśród dzikich ptaków. Biorąc pod uwagę, że przez cały 2022 rok raportowano 96 takich ognisk, liczba ta niepokoi. Ponad połowa z tegorocznych ognisk dotknęła mewy śmieszki i mewy czarnogłowe. 

Lekarze weterynarii przyznają, że doszło do wymieszania się dwóch wirusów i powstania nowego, niebezpiecznego dla tych dzikich ptaków reasortanta. Jest to nowy wirus podtypu H5N1, ale o zupełnie nowym, dotychczas niewystępującym w Polsce genotypie - B.B. W mniejszym stopniu atakuje inne dzikie ptaki, np. rybitwy. Jego ogniska wykryto już w 13 z 16 województw w kraju: dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, lubelskim, łódzkim, małopolskim, mazowieckim, opolskim, podlaskim, śląskim, świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim i wielkopolskim.

Jest to specyficzny wirus, charakterystyczny w zasadzie wyłącznie dla mew, który powoduje u nich wysoką śmiertelność - tłumaczy Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii. 

Skąd wziął się ten wirus i dlaczego jest tak wysoce zjadliwy? Jak tłumaczy Krzysztof Jażdżewski, to skutek wymieszania się nisko zjadliwej grypy ptaków, która była charakterystyczna dla mew z wirusem wysoce zjadliwym. Dzięki temu, że tam jest ten komponent grypy charakterystycznej dla mew, ona łatwo wnika do organizmu mewy, ale tak jak nisko zjadliwa nie powodowała jakiś większych problemów zdrowotnych, tak ten wysoce zjadliwy wariant powoduje, że wirus łatwo wnika, a jednocześnie powoduje wysoką śmiertelność wśród ptaków. I stąd prawdopodobnie mamy teraz tak duży problem z tymi ptakami - wyjaśnia.

Kilka ognisk w Warmińsko-Mazurskiem

Pierwsze ognisko grypy ptaków pojawiło się na sztucznej Ptasiej Ostoi usypanej na zbiorniku retencyjnym w Gołdapi. Tylko jednego dnia naliczono 27 padłych ptaków. Ornitolodzy z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków powiadomili policję, że może dochodzić do trucia kolonii mew. Okazało się, że ptaki padły przez wysoce zjadliwą grypę ptaków. To co na początku wydawało się najmniej prawdopodobne, okazało się prawdą - mówi Sebastian Menderski z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w Olsztynie. Służby weterynaryjne naliczyły tam ponad 600 martwych ptaków.

Po Gołdapi w regionie zaczęły pojawiać się kolejne ogniska grypy ptaków. Martwe ptaki znaleziono na Ptasiej Wyspie przy zachodnim brzegu jeziora Ryńskiego, naprzeciwko miejscowości Rybical. Oficjalnie mówi się, że padłych ptaków jest mniej niż 100, ale to są przeważnie osobniki wyłowione z wody. Na samej wyspie według ornitologów może być ich nawet ponad dwa tysiące. Kolejne ogniska choroby pojawiły się w Pieckach koło Mrągowa oraz na jeziorze Nielbark w gminie Kurzętnik.

Mamy już zgłoszenie o kolejnej padłej kolonii mew w pobliżu Działdowa - mówi Menderski. 

Ornitolodzy wykorzystują m.in. drona, aby sprawdzać, na jakim obszarze widać martwe ptaki. Takiej sytuacji jeszcze nigdy nie było. Obecnie chyba tylko w kilku województwach w Polsce nie ma żadnego ogniska. Sprawdzamy każdy sygnał o martwych ptakach. Na razie mamy oficjalnie potwierdzone trzy ogniska, ale myślę, że będzie ich więcej - mówi Warmińsko-Mazurski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Jerzy Koronowski. 

W Wielkopolsce "szczególny nadzór"

Ognisko grypy ptaków potwierdzono także w wielkopolskim Powidzu. Tydzień temu na terenie gminy znaleziono setki martwych dzikich ptaków. Państwowy Instytut Badawczy w Puławach potwierdził, że w okolicach jeziora Powidzkiego znajduje się ognisko wirusa grypy ptaków - H5N1 - przekazuje Marcin Wróblewski ze Starostwa Powiatowego w Słupcy.

Do końca maja okolice, w których znaleziono martwe ptaki, objęte będą szczególnym nadzorem służb weterynaryjno-sanitarnych. Można je łatwo rozpoznać, ponieważ są oznakowane specjalnym oznakowaniem o treści "Uwaga! Wysoce zjadliwa grypa ptaków - strefa objęta zakażeniem". Służby gminne i instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo będą monitorować teren wokół jeziora, a padłe ptaki będą zabezpieczane i utylizowane. Rozporządzenie obowiązywać będzie do dnia 31 maja 2023.

Jak przekazują lokalne władze, grypa ptaków nie jest powodem do zamykania lokalnych plaż oraz kąpielisk.

Hodowle drobiu zagrożone?

Pierwsze przypadki przeniesienia nowej mutacji na fermy potwierdzono już we Włoszech. W Polsce do tej pory w żadnej z badanych próbek drobiu, który zachorował na grypę, nie wykryto nowego reasortanta. Mimo to istnieje duże zagrożenie, że może dojść do takiej transmisji, dlatego służby sanitarne zobowiązały hodowców do wprowadzenia specjalnej bioasekuracji. 

W miejscach, gdzie zauważono padłe ptaki, powiatowi lekarze weterynarii wyznaczyli strefy objęte zakażeniem wysoce zjadliwą grypą ptaków. W tych strefach nakazuje się m.in. utrzymywanie drobiu lub innych ptaków w odosobnieniu, w kurnikach lub w innych zamkniętych obiektach albo miejscach w gospodarstwie. Należy również zabezpieczyć paszę przed kontaktem dzikich ptaków i nie karmić zwierząt na zewnątrz. Na fermach drobiu trzeba też stosować specjalne maty dezynfekujące. Osoby wchodzące do kurników zobowiązane są do odkażania rąk i obuwia.

Jeżeli chodzi o Siedlce i okolice, to bardzo długi czas nasz powiat był wolny od ognisk, ale w ostatnich latach ta sytuacja się zmieniła i ogniska na terenie naszego powiatu się niestety pojawiły - przyznaje w rozmowie z RMF FM Jakub Mroczek, właściciel fermy indyków w Strusach pod Siedlcami. 

Oczywiście, że obawiamy się grypy ptaków, niezależnie od tego, czy jest to nowy wariant, czy stary. Oba te warianty powodują ogromne straty gospodarcze dla konsumentów, dla budżetu państwa i dla nas jako hodowców. Dlatego też na bieżąco analizujemy plan bioasekuracji naszej fermy. Jeśli zachodzi taka potrzeba, by coś udoskonalić, to na bieżąco zmieniamy te procedury, tak żeby w jak najlepszym stopniu wyeliminować transmisje wirusa na obiekt hodowlany - dodaje hodowca. W przeciwnym razie, jeśli doszłoby do zakażenia ptaków, straty hodowców liczone mogą być nawet w milionach złotych.

Sztaby kryzysowe

Przedstawiciel Głównego Inspektoratu Sanitarnego pytany o to, czy w związku ze zwiększoną liczbą przypadków grypy zamierzają powołać jakiś ogólnopolski sztab kryzysowy, odpowiada: W Polsce przypadki grypy ptaków GIW odnotowuje od zeszłego roku. Od tego czasu w każdym województwie działają sztaby kryzysowe. My po prostu dostosowujemy się do sytuacji. Poza tym w przypadku wykrycia takiego ogniska, nie działa sama Inspekcja Weterynaryjna, na miejsce przyjeżdża także policja, straż pożarna. Wszystko to jest koordynowane przez zespoły zarządzania kryzysowego. Nawiązaliśmy także bliski kontakt z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska, który ma bliski kontakt z ornitologami, którzy z kolei pracują w tych miejscach gdzie m.in mewy występują. Jest to akcja zakrojona na szeroką skalę - zapewnia Krzysztof Jażdżewski. 

GIW: Nie ma zagrożenia dla ludzi

Główny Inspektorat Weterynarii zapewnia jednocześnie, że nowy wariant wirusa nie jest niebezpieczny dla człowieka. Nie ma dowodów na to, by był on zdolny transmitować się z ptaków na ludzi. W związku z tym na ten moment nie stanowi on dla nas zagrożenia, ale mimo wszystko powinniśmy unikać dotykania zdechłych ptaków. Najlepiej w takim przypadku wezwać odpowiednie służby i zachować dystans - podkreśla Jażdżewski.

Ptasia grypa wywoła kolejną pandemię?

Ptasia grypa H5N1 pojawia się po raz pierwszy w Chinach w 1996 roku. Od tego czasu występowała sporadycznie, najczęściej jesienią. W 2022 roku po raz pierwszy wywołała największą i najgroźniejszą epidemię - zaatakowała dzikie ptaki na całym świecie oraz ptactwo hodowlane.

Na razie nie ma żadnych oznak, że ptasia grypa H5N1 może wywołać pandemię taką jak Covid-19, trzeba być jednak przygotowanym na najgorsze scenariusze - twierdzą brytyjscy specjaliści. Wirus ten ewoluuje, dlatego musimy być wyczuleni na jakiekolwiek sygnały - zaznacza dr Meera Chand z brytyjskiej agencji bezpieczeństwa zdrowia.

Prof. Andrew Pollard z uniwersytetu w Oksfordzie jest mniej optymistyczny. Ostrzega, że ptasia grypa ma potencjał wywołania pandemii, ponieważ ludzie nie stykali się z tym wirusem i nie mają przeciwko niemu odporności. Tak właśnie było w przypadku SARS-CoV-2.

Najbardziej narażeni na zakażenie są ludzie, pracujący z chorym ptactwem. Eksperci zauważają, że ludzie rzadko zarażają się ptasią grypa. A jeśli do tego dochodzi to powodem jest bezpośredni kontakt z chorymi zwierzętami. 

Od 2021 roku WHO odnotowała 8 przypadków zakażenia się H5N1 przez człowieka, między innymi w Chinach, Indiach, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

Od 2003 roku wirusem ptasiej grypy zaraziło się 870 osób. Niepokojąca jest wysoka śmiertelność. Spośród tych infekcji aż 457 zakończyło się zgonem pacjentów.

Najgłośniej w ostatnim czasie było o przypadku z Kambodży, gdzie na ptasią grypę zmarła w lutym 11-letnia dziewczynka. Zaraził się też jej ojciec, ale nie ma pewności, czy doszło między nimi do przeniesienia zakażenia.

Jak przeciwdziałać?

Prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że trzeba zastanowić się nad zagrożeniem w kontekście tego, czy Polska ma dostęp do materiałów strategicznych, takich jak szczepionka, które byłyby kluczowe w momencie wybuchu kolejnej epidemii czy pandemii. Zwraca uwagę, że Wielka Brytania już kilka tygodni temu ogłosiła, że przygotowuje się na kolejna pandemię. Nie ma transmisji między ludźmi, ale warto myśleć strategiczne - mówi prof. Pyrć.

Francja, która wydała 1,10 mld dolarów w sezonie 2021/22 na rekompensaty dla przemysłu drobiowego za masowe uśpienie stad hodowlanych, będzie pierwszym krajem z Unii Europejskiej, który wdroży program szczepień, zaczynając od kaczek.

Opracowanie: