Sentyment do czasów PRL-u pojawił się szczególnie widocznie w niedawnych badaniach opinii publicznej. Z ostatniego sondażu OBOP-u wynika, że aż 40 procent Polaków dobrze wspomina rządy PZPR. Prawie tyle samo naszych obywateli wolałoby żyć w PRL-u w czasie jej ostatnich 10 - 20 lat niż w Polsce dzisiejszej.

Wśród uczonych komentarzy tego fenomenu pojawiały się opinie, że to wynik trudnej sytuacji materialnej Polaków i przejaw tęsknoty za rzekomym bezpieczeństwem socjalnym w PRL-u.

Warto się jednak również zastanowić, czy w grę nie wchodzi jeszcze jeden czynnik: świadome zamazywanie pamięci o tamtych czasach, fałszowanie historii oraz - wspierany autorytetem sądów - brak odpowiedzialności za zbrodnie.

Polegli na Wybrzeżu w 1970 roku - nie ma winnych, morderstwo Stanisława Pyjasa w Krakowie w - nie ma winnych, pacyfikacja kopalni Wujek i Manifestu Lipcowego w stanie wojennym - nie ma winnych.

To tylko najbardziej jaskrawe przykłady nierozliczonych zbrodni popełnionych w czasach PRL- komentuje dzisiejsza Rzeczpospolita.

Wczoraj do tej listy został dopisany kolejny punkt. Pobici i poniżeni robotnicy Radomia, którzy w czerwcu 1976 roku zaprotestowali przeciw podwyżkom cen, również nie znaleźli sprawiedliwości - podkreśla komentator dziennika "Rzeczpospolita" Krzysztof Gottesman.

Sąd Rejonowy w Radomiu uniewinnił część byłych funkcjonariuszy MO, SB i służby więziennej, oskarżonych w związku z tłumieniem protestu z 1976 roku, a wobec innych umorzył postępowanie. Nie ma winnych "ścieżek zdrowia". Ci, którzy pałowali mogą spać spokojnie.

Nic dziwnego, że PRL powoli zamienia się w czuły socrealistyczny landszaft - kicz dla ubogich.

Foto Archiwum RMF

08:50