Epoka gierkowska – czas, kiedy prawie wszystkich stać było na prawdziwe wakacje. Letnie wyjazdy organizował Fundusz Wczasów Pracowniczych. Czy jeszcze ktoś tęskni za tymi czasami?

Po otwarciu granic ludzie nie chcieli już widzieć tych samych twarzy w pracy i na wczasach - mówi były szef nieistniejącej już fundacji socjalnej zarządzającej ośrodkami wypoczynkowymi pracowników WSK w Świdniku. Bo jak wypoczywać to od wszystkiego i od wszystkich. Ponadto Polacy zaczęli wyjeżdżać za granicę. Każdy chciał zakosztować zachodnioeuropejskiego luksusu.

Wczasy wg Gierka znudziły się prawie wszystkim. Pozostały jednak ośrodki turystyczne. Większość firm nie miała pieniędzy, by je utrzymać i wyzbyła się swoich domów wypoczynkowych.

Część wciąż jednak istnieje. Jak chociażby ośrodek rządowy Zgorzelisko koło Zakopanego. Miejsce, którego do niedawna nie można było znaleźć na mapach, a zwykły śmiertelnik nie miał tu prawa wstępu, odwiedził reporter RMF Maciej Pałahicki.

Teraz w Zgorzelisku powstają nowoczesne wyciągi narciarskie, regionalna karczma. Ale jak mówią pracownicy, nie jest łatwo zapełnić przeszło sto pokoi położonych na odludziu.

Wakacje z czasów PRL-u we wsi Skalin w Zachodniopomorskim kojarzą się przede wszystkim z koloniami dla dzieci z PGR-ów. Wtedy każde z nich wyjeżdżało na wczasy, a rodzice zaopatrywali je tylko w kieszonkowe.

Dziś jest zupełnie inaczej. Rodziców nie stać jest, by wysłać swe pociechy nawet na wakacje do rodziny, a co dopiero mówić o koloniach. Dzieciaki marzą o wyjeździe w góry czy nad morze. Muszą jednak zadowolić się wakacjami u siebie, na placu zabaw czy boisku.