W Rosji odliczanie przed niedzielnymi wyborami do parlamentu. Duchowni diecezji jekatierynburskiej Cerkwi wezwali wiernych do głosowania na dostojnych kandydatów. Wezwanie przyda się, bo choć do wyborów pozostały 3 dni, na ulicach Rosji kampanii prawie nie widać.

Partyjnych agitatorów najczęściej można spotkać przed wejściami do metra. Pod flagami z symbolami partii, w firmowych czapeczkach i kamizelkach rozdają ulotki spieszącym do pracy ludziom: Nie można powiedzieć, że to ciężka praca. Na odwrót – my nabieramy tutaj zdrowia na świeżym powietrzu - zapewnia jedna z agitatorek. Dodaje, że ulotki rozdaje jedynie dla pieniędzy; nie wie jeszcze również, czy w ogóle wybierze się na wybory.

Mówi, że partyjne wezwania niespecjalnie na nią działają, jej filozofia jest prosta: Za 8 godzin 500 rubli (60 zł, przyp. red), chociaż w innej partii ludzie dostają nawet 600.

Mimo że ulotki ze zdjęcia partyjnych przywódców rozchodzą się bardzo szybko, kampania jest raczej niemrawa. Jak mówią socjologowie, nie powinno to dziwić– wynik wyborów jest już znany, nie ma wątpliwości, że zwycięży partia władzy.

Wybory toczą się za to pełną parą w telewizji. Państwowe kanały poświęcają mniej więcej tyle samo czasu dwóm głównym konkurencyjnym partiom - prokremlowskiej Jedynej Rosji i komunistom. Jednak o pierwszej mówi się wyłącznie dobrze, o komunistach - wyłącznie źle.

07:15