Teściowa Brunona K., podejrzanego o zamiar przeprowadzenia zamachu na polskie władze, nie żyje. Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM, kobieta została zamordowana. Na jej głowie znaleziono ślady czterech uderzeń. Ukryte ciało było zawinięte w wojskowy brezent.

Według ustaleń reporterów śledczych RMF FM, już w ubiegłym roku w okolicach miejscowości Czajowice w Ojcowskim Parku Narodowym przypadkowa osoba natknęła się na ludzkie zwłoki. Ciało było ukryte, zawinięte w wojskowy brezent, ale wygrzebały je zwierzęta. Mimo badań przez wiele miesięcy nie udało się zidentyfikować zwłok - wiadomo było jedynie, że należały do starszej kobiety. Dopiero teraz porównano DNA teściowej Brunona K. z materiałem genetycznym odnalezionych szczątków i nie ma wątpliwości, że znalezione zwłoki to ciało Julity Kotas.

Wiadomo już, że kobieta została zamordowana. Na jej głowie znajdują się ślady czterech uderzeń.

Jeden z prokuratorów skojarzył zwłoki NN z zaginięciem Julity Kotas

Prokuratura wypowiada się w sprawie Julity Kotas bardzo ostrożnie. Nie chce potwierdzić ani terminu, ani miejsca znalezienia zwłok kobiety. Mogę tylko potwierdzić, że rzeczywiście znaleziono zwłoki teściowej Brunona K. Prowadzone jest odrębne postępowanie zmierzające do wyjaśnienia okoliczności jej śmierci - powiedział reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi prokurator Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Zdradził też, jak doszło do przeprowadzenia badań DNA. Jeden z prokuratorów, prowadzących sprawę tzw. NN zwłok, na podstawie doniesień medialnych uznał, że być może mogą to być zwłoki Julity Kotas. Zarządził stosowne badania, które potwierdziły, że są to zwłoki teściowej Brunona K. - wyjaśnił prokurator Kosmaty.

Pod koniec grudnia nasi reporterzy informowali o odtworzeniu wyglądu kobiety, której ciało znaleziono w kwietniu 2012 roku w małopolskich Czajowicach. Odtworzenie jej wyglądu było możliwe dzięki nowatorskiej metodzie rekonstrukcji na podstawie kodu DNA. Jak ustalono, kobieta miała 50-60 lat, około 150-160 cm wzrostu, ważyła 50-57 kg, miała ciemne włosy, ciemne oczy, owalną, szczupłą twarz i długi nos z garbkiem.

Zwłoki znaleziono w leśnym młodniku, pięć metrów od drogi, w naturalnym zagłębieniu terenu. Prawdopodobnie zostały wygrzebane spod ziemi przez zwierzęta.

Ślady krwi znaleziono przypadkiem

65-letnia Julita Kotas mieszkała sama. Nie utrzymywała bliższych kontaktów ani z rodziną, ani z sąsiadami. Ostatni raz widziano ją na przełomie 2011 i 2012 roku. Pojawiały się informacje, że kobieta miała wyjechać do Wielkiej Brytanii. Jej zaginięcie zgłosiła rok temu jej córka, żona Brunona K.

Jak ujawnili reporterzy śledczy RMF FM, w listopadzie w czasie przeszukań domu w Lednicy Górnej koło Krakowa, gdzie mieszkała zaginiona, na podłodze jednego z pomieszczeń odnaleziono krew. Agenci ABW natrafili na ślady przypadkowo - szukali bowiem materiałów wybuchowych w związku ze śledztwem w sprawie Brunona K.

Chciał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych

Brunon K. był pracownikiem naukowym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Został zatrzymany 9 listopada ubiegłego oku. Jest głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP. Według śledczych, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów, w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się natomiast do przygotowywania zamachu. Stwierdził za to, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby.

W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.

ABW interesowała się nim od dawna

Jak ujawniono, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego interesowała się Brunonem K. od końca 2011 roku. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych.