Czwarty górnik zasypany podczas silnego wstrząsu w kopalni Rydułtowy-Anna nie żyje. Ratownicy dotarli do jego ciała po ok. 9 godzinach nieprzerwanej akcji ratowniczej. Górnik miał żonę, osierocił troje dzieci. Siedmiu z ośmiu górników, którzy byli w strefie zawału 1200 metrów pod ziemią, zostało uratowanych.

Zobacz również:

  • Całkowicie wstrzymano wydobycie w zagrożonym rejonie kopalni Rydułtowy-Anna. Węgiel w nocy przysypał tam czterech górników. Trzech przeżyło, jeden zginął. To już trzecia śmiertelna ofiara w tym roku w tym zakładzie. W przeszłości bywało już tak groźnie, że wstrzymywano tam wydobycie. więcej

W chwili katastrofy w rejonie zagrożenia znajdowało się 8 górników. Czterej, którzy wydostali się na powierzchnię bez pomocy ratowników, czuje się dobrze. Przewieziono ich do szpitala na obserwację. Kolejnych dwóch mężczyzn, których udało się już wyciągnąć z zawału, doszło do szybu o własnych siłach. Po godzinie 6 wydobyto też trzeciego górnika.

Według informacji rzecznika Kompanii Węglowej wszyscy trzej mężczyźni są przytomni i ich życiu nic nie grozi. Stan jednego z nich jest jednak ciężki, przez ponad 7 godzin był przysypany przez skały. Teraz jest pod opieką lekarza i dopiero po dokładnych badaniach będzie można powiedzieć więcej na temat jego obrażeń. Stan dwóch pozostałych górników jest dobry - nimi także opiekuje się lekarz.

Rano do pracy w kopalni przyszła kolejna zmiana. Niektórzy górnicy nie wiedzieli jeszcze o wypadku. Gdy się o nim dowiedzieli, wyraźnie przygnębieni szli do pracy.

Do silnego wstrząsu doszło w czwartek przed 22.30. Jego skutki były odczuwalne w wyrobisku 1200 m pod ziemią. 157-metrowy chodnik został zasypany od 122. metra. Kopalnia Rydułtowy w Rydułtowach na ziemi rybnickiej to część kopalni Rydułtowy-Anna. Należy do kopalń najbardziej narażonych na podziemne wstrząsy.