Są przygotowane kolejne wypowiedzenia umów o pracę dla pielęgniarek z bloku operacyjnego w szpitalu w Rybniku w województwie śląskim. Kobiety od ponad dwóch tygodni protestują, domagając się podwyżek. Rotacyjną głodówkę zamieniły w ciągłą i ostrzegły, że może zabraknąć obsady na ostrych dyżurach.

Są przygotowane kolejne wypowiedzenia umów o pracę dla pielęgniarek z bloku operacyjnego w szpitalu w Rybniku w województwie śląskim. Kobiety od ponad dwóch tygodni protestują, domagając się podwyżek. Rotacyjną głodówkę zamieniły w ciągłą i ostrzegły, że może zabraknąć obsady na ostrych dyżurach.
Protestujące pielęgniarki domagają się podwyżki /Anna Kropaczek /Archiwum RMF FM

Wczoraj jedna z protestujących dostała wypowiedzenie. Kolejne są przygotowane - dowiedziała się nasza reporterka Anna Kropaczek.

Jeśli pielęgniarek zabraknie, w szpitalu mogą zostać wstrzymane przyjęcia np. osób rannych w wypadkach. Jak zapewnił rzecznik szpitala, na pewno przyjmowani będą pacjenci kardiologiczni oraz kobiety do porodów. Normalnie też pracuje intensywna terapia, więc ewakuacji - przynajmniej na razie - nie będzie.

Pielęgniarek czynnie protestujących jest coraz mniej. Jak powiedziała nam szefowa związku, który organizuje protest, dziś wiele pań zgłosiło niezdolność do pracy. Ile dokładnie pójdzie na L4? tego jeszcze nie wiadomo.

Pielęgniarki domagały się początkowo 400 zł podwyżek. Dyrekcja szpitala proponowała im przesunięcie do pensji zasadniczej 10-procentowych dodatków, które już teraz dostają. Kobiety obniżyły więc swoje żądania, ale mimo wielu godzin negocjacji do porozumienia nie doszło. Szpital tłumaczy, że w obecnej sytuacji finansowej nie stać go na podwyżki i że nie może ich dać jednej tylko grupie zawodowej. Dyrekcja apelowała o zawieszenie protestu i powrót do rozmów w lutym.

(j.)