Stanowiska stron są bardzo dalekie - tak możliwość porozumienia z Platformą Obywatelską w sprawie zawieszenia na dwa lata finansowania partii politycznych z budżetu komentuje szef klubu PSL. Stanisław Żelichowski sugeruje, że ludowcy byliby skłonni jedynie ograniczyć państwowe fundusze dla partii. Głosowanie nad spornym projektem PO ma odbyć się już w czwartek rano, a nie - jak planowano wcześniej - w piątek.

Marszałek Bronisław Komorowski wyznaczył wcześniejszy termin głosowania nad spornym projektem PO, a - jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska - powodów było kilka. Po pierwsze, parlamentarzyści chcą jak naszybciej skończyć pracę, by wziąć udział w... rekolekcjach wielkopostnych. Po drugie, piłkarska drużyna Donalda Tuska chce w czwartek wieczorem już bez obciążenia rozegrać mecz. A po trzecie, Platformie Obywatelskiej przestało zależeć na lansowaniu projektu.

Tym bardziej, że szanse na porozumienie drastycznie zmalały po tzw. sprawie Pawlaka. PSL chce teraz boleśnie dopiec koalicjantowi. Co więcej, ludowcom nie podobało się, że Platforma poprosiła o dwa tygodnie zwłoki i - mimo że termin właśnie mija - PSL nie doczekał się żadnej oferty.

W Sejmie powszechne jest ponadto przekonanie, że PO faktycznie nie zależy na zamrożeniu finansowania partii, ale jedynie na mówieniu o tym. Tak jak w piosence było: nie o to chodzi, żeby złowić króliczka, ale żeby go gonić - mówi Stanisław Żelichowski i przypomina, że Platforma wystąpiła z projektem zamrożenia finansowania partii, gdy uzgodniony był już wspólny projekt ograniczenia subwencji.

Obecnie pojawia się pomysł, by ludowcy wsparli PO w sprawie finansowania partii w zamian za poparcie dla projektu PSL w sprawie opcji walutowych. Koalicjant ucina jednak spekulacje: opcje to problem gospodarki i rządu, a finansowanie partii - to marketingowy problem PO.