Dziennikarz RMF FM ustalił, czym konkretnie jest "zguba", znaleziona w poniedziałek w lesie pod Bydgoszczą. Chodzi o pocisk powietrze-ziemia, który ma nawet kilka metrów i był wbity w ziemię. Według naszych informacji, to pozostałość po testach systemów obronnych, które kupujemy dla naszej armii. Najprawdopodobniej wystrzelono go podczas ćwiczeń.

"Wojskowy obiekt powietrzny" znaleziony koło Bydgoszczy to pozostałość po testach systemów obronnych, które kupujemy dla armii - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada.

Z informacji, które nasz dziennikarz uzyskał, wynika, że chodzi o działania polskiego wojska w związku z powstawaniem w naszym kraju nowoczesnego systemu obrony powietrznej. W ostatnim czasie armia zwiększyła tempo budowania tarczy, która ma nas chronić przed atakami rakiet i samolotów. Zwiększyła też tempo przygotowań do przyjęcia zestawów w ramach programów Wisła i Narew, czyli obrony średniego i krótkiego zasięgu.

Jak usłyszał dziennikarz RMF FM, jeszcze nie wiadomo, co dokładnie spadło koło Zamościa: czy antyrakieta, czy może obiekt, który miał być celem.

Najprawdopodobniej wystrzelono go podczas ćwiczeń.

Warto dodać, że pierwsza amerykańska bateria rakiet Patriot, która trafiła do Polski, była konfigurowana na poligonie w pobliskim Toruniu. 

Śledztwo wyjaśni, dlaczego wojskowy obiekt powietrzny spadł na cywilny obszar.

"Powietrzny obiekt wojskowy" pod Bydgoszczą

Pocisk powietrze-ziemia został znaleziony w poniedziałek po godzinie 15:00 w okolicach Zamościa w Kujawsko-Pomorskiem. Wiadomo, że spadł w lesie już jakiś czas temu. Trudno powiedzieć, czy było to kilka dni czy kilka tygodni.

Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarza RMF FM wynikało, że ma nawet kilka metrów i był wbity w ziemię.

Początkowo sądzono, że spadł dron. Potem stwierdzono, że mogą to być szczątki pocisku lotniczego. Widnieją na nim napisy w języku rosyjskim.

Nie wiadomo jednak, czy pocisk eksplodował. Trwa sprawdzanie, czy był uzbrojony, bo nie ma w nim głowicy. Mogła ona oddzielić się od pocisku, dlatego w tej chwili trwają jej poszukiwania.

Rozkopana ziemia, kilka połamanych drzew

Dziennikarz RMF FM Beniamin Piłat dotarł do miejsca, w którym spadł obiekt. Relacjonuje, że jedyne ślady, które sugerują, że służby działały w tym punkcie to odciski butów oraz opon, które mógł zostawić ciężki sprzęt.

Obiekt spadł w środku lasu, kilkadziesiąt metrów od leśnej drogi. Miejsce nie wygląda jak lej po zrzuceniu bomby, nie ma tu charakterystycznego krateru. Zamiast tego jest rozkopana ziemia i kilka połamanych drzew - opisywał nasz reporter.

Śledztwo ws. szczątków obiektu wojskowego

"Sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach" - to kodeksowa podstawa wszczęcia śledztwa w sprawie odnalezienia w okolicach Bydgoszczy szczątków wojskowego obiektu. Taką informację przekazała RMF FM gdańska prokurator Grażyna Wawryniuk.

Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku 26 kwietnia wszczął śledztwo w sprawie ujawnionych 24 kwietnia w okolicach Bydgoszczy szczątków obiektu wojskowego - powiedziała nam.

Opracowanie: