Korea Północna chciała wziąć za zakładników załogę amerykańskiego samolotu rozpoznawczego – twierdzi "New York Times", ujawniając nowe szczegóły incydentu sprzed tygodnia nad Morzem Japońskim.

Do zdarzenia doszło na początku marca w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, 240 km od wybrzeży Półwyspu Koreańskiego. 4 północnokoreańskie MiG-i zbliżyły się do amerykańskiego samolotu RC-135 na odległość 15 metrów. Leciały w jego pobliżu przez ok. 20 min.

Jak pisze „New York Times”, jeden z północnokoreańskich pilotów wykonał charakterystyczne gesty oznaczające wezwanie do lotu jego śladem. Pilot RC-135 zignorował to wezwanie, zmienił kurs i bezpiecznie wylądował w bazie w Japonii.

Z przesłuchań załogi wynika, że intencją północnokoreańskich pilotów było zmuszenie do lądowania na własnym terenie. Mimo że do incydentu doszło nad wodami międzynarodowymi, odmowa zastosowania się do poleceń myśliwca mogła zakończyć się zestrzeleniem maszyny USA z 15-osobową załogą na pokładzie.

Trudno wyjaśnić, dlaczego Koreańczycy nie podjęli dalszych agresywnych działań. Pentagon przyznaje, że incydent był dla amerykańskiego dowództwa zaskoczeniem. Nie zdecydowano nawet o wysłaniu własnych myśliwców. Prawdopodobnie ochrona samolotów szpiegowskich będzie jednak konieczna w przyszłości. W 1969 Korea Północna zestrzeliła amerykański samolot zwiadowczy. Zginęło wówczas 31 członków jego załogi.

foto www.af.mil

11:40