Przywódca Talibów Mułła Mohammed Omar zapowiada zniszczenie Stanów Zjednoczonych. W wywiadzie dla BBC Omar stwierdził, że istnieje plan zniszczenia USA, którego realizacja może się rozpocząć w najbliższym czasie. "Obecna sytuacja w Afganistanie ma związek z wielką sprawą - destrukcją Ameryki. Z pomocą Allacha to się wkrótce stanie" - powiedział Omar.

Jednocześnie odmówił też jakiejkolwiek współpracy w formowaniu nowego rządu szerokiej koalicji w Kabulu. Omar podkreślił, że Talibowie wolą śmierć od udziału w - jak się wyraził - "rządzie szatana". Zapowiedział też przegrupowanie swych sił i kontrofensywę.

Tymczasem jak twierdzi amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld Osama bin Laden może starać się opuścić Afganistan na pokładzie helikoptera. Amerykańskie i brytyjskie siły specjalne, które są na południu Afganistanu mają do tego nie dopuścić. Rumsfeld nie wyklucza, że mimo zniszczenia większości śmigłowców Talibanu, bin Laden może mieć gdzieś ukrytą maszynę specjalnie dla siebie. Amerykanie nie byli też do tej pory w stanie w pełni kontrolować przestrzeni powietrznej nad granicą z Pakistanem. Siły specjalne prowadzą zwiad, oznaczają możliwe lądowiska dla kolejnych oddziałów i przede wszystkim usiłują złapać w pułapkę liderów Talibani i al-Qaedy. Utrzymują m.in. stanowiska obserwacyjne w pobliżu głównych dróg i skrzyżowań. W miarę jak operacja przesuwa się na południe, ich zadania stają się jednak coraz trudniejsze. Niełatwo bowiem odróżnić oddziały Talibanu od pojawiających się coraz częściej ugrupowań opozycji. Planuje się, że zwiększone siły amerykańskie będą się koncentrować wokół enklaw, których Taliban jeszcze broni. Do ochrony lotnisk i szlaków, którymi transportowana będzie pomoc humanitarna i medyczna być może użyte zostaną oddziały Sojuszu Północnego lun innych krajów koalicji. Amerykańskie siły przygotowują się też na możliwość wojny partyzanckiej w Afganistanie. A ta, zdaniem eksperta do spraw terroryzmu Petera Bergena może być bardzo trudna: "Bin Laden chce żyć by walczyć. Wojna partyzancka to woda na jego młyn. Znacznie łatwiej walczyć jest w małych grupkach, w górach, niż utrzymać kontrolę nad dużymi miastami. Jeśli chodzi o Talibów, to nie jest to jednolite ugrupowanie. Składa się z ludzi, którzy często zmieniają zdanie i strony po których walczą, ludzi którzy mogą zdezerterować w obliczu przeważających sił. Jednak trzon Talibów - ich przywódca Mułła Omar i jego najbliżsi współpracownicy, to ludzie którzy walczyli już przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Nie dadzą się łatwo zastraszyć także przez inne supermocarstwo. Będą walczyć dopóki nie zginą lub nie zostaną pojmani"

Ponowne otwarcie swych biur w Afganistanie zapowiada tymczasem biuro ONZ-towskiego wysokiego komisarza do spraw uchodźców. Dodaje, że do kraju wysłani zostaną dodatkowi pracownicy. Wcześniej na forum Narodów Zjednoczonych przedstawiciel afgańskiej delegacji Ravan Farhadi przestrzegał, że Afgańczycy najtrudniejsze mają jeszcze przed sobą: "Afganistan stoi w obliczu potężnego kryzysu humanitarnego. Wraz z nadchodzącą zimą naszym ludziom grozi głód a także śmierć, gdyż nie mają wystarczająco dużo żywności by przetrwać zimę". ONZ szacuje, że natychmiastowej pomocy humanitarnej potrzebuje co najmniej sześć milionów Afgańczyków. Wczoraj do miast Mazar-i-Sharif i Taloqan dotarli pracownicy międzynarodowej organizacji pomocy Lekarze Bez Granic.

foto Al-Jazeera

12:30