Biegły zbada stan techniczny ukraińskiego autokaru, który tydzień temu spadł ze skarpy w Leszczawie Dolnej na Podkarpaciu. Zginęły 3 osoby a 51 trafiło do szpitala. Dzisiaj pracę rozpoczyna specjalista z zakresu stanu technicznego pojazdów.

Biegły zbada stan techniczny ukraińskiego autokaru, który tydzień temu spadł ze skarpy w Leszczawie Dolnej na Podkarpaciu. Zginęły 3 osoby a 51 trafiło do szpitala.  Dzisiaj pracę rozpoczyna specjalista z zakresu stanu technicznego pojazdów.
Wypadek ukraińskiego autobusu na Podkarpaciu /Krzysztof Kot /RMF24

Sprawą wypadku na Podkarpaciu zajmują się biegli. Przede wszystkim chodzi o sprawdzenie czy w chwili wypadku działały hamulce - mówi Beata Starzecka-Skrzypiec, zastępca Prokuratora Okręgowego w Przemyślu.  Ukraiński kierowca, który ma postawiony zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zeznał, że próbował hamować, ale właśnie hamulce nie zadziałały.

Jak ustalili biegli jeszcze na miejscu wypadku, autokar poruszał się z prędkością 75 kilometrów na godzinę  podczas, gdy na tym zakręcie obowiązywało ograniczenie do 30 kilometrów na godzinę. Zakręt to stromy zjazd i łuk w prawo o promieniu 270 stopni.

Sam kierowca twierdzi, że jechał najwyżej 50-60 na godzinę. Gdyby okazało się, że hamulce zawiodły, byłaby to okoliczność łagodząca. Jest to więc  kwestia kluczowa zarówno dla kierowcy jak i dla prokuratorów. Opinia techniczna autokaru powinna być gotowa w ciągu miesiąca.

(mch)