Dziś po południu odbyć ma się sekcja zwłok lekarki, która zmarła na dyżurze w szpitalu w Białogardzie. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi miejscowa prokuratura rejonowa. 44-letnią anestezjolog znaleziono w jej gabinecie, podczas czwartej doby jej dyżuru.

Dziś po południu odbyć ma się sekcja zwłok lekarki, która zmarła na dyżurze w szpitalu w Białogardzie. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi miejscowa prokuratura rejonowa. 44-letnią anestezjolog znaleziono w jej gabinecie, podczas czwartej doby jej dyżuru.
/Zdj. ilustracyjne /Archiwum RMF FM

Spółka zarządzająca szpitalem twierdzi, że o przepracowaniu lekarki mowy być nie może.

Od sierpnia w szpitalu nie działa Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. Pracy dla anestezjologów jest stosunkowo niewiele. Pani doktor pracowała głównie między 9 a 14, przygotowywała pacjentów do zabiegów. Potem tylko dyżurowała na terenie szpitala. To, że była w pracy od 100 godzin nie oznacza, że przez ten czas ciągle pracowała - mówi rzecznik spółki Centrum Dializa z Sosnowca Witold Jajszczok, to ta spółka od początku roku dzierżawi szpital.

44-letnia anestezjolożka nie pracowała w szpitalu na etacie, do pracy w Białogardzie dojeżdżała aż z Łodzi. Wcześniej pracowała w szpitalu w Świętokrzyskiem. Również w placówce prowadzonej przez Centrum Dializa. Do Białogardu przeniosła się w czerwcu.

Pani doktor była na samozatrudnieniu, sama układała sobie grafik, i komasowała dyżury, żeby potem mieć przedłużone weekendy. Jej to odpowiadało i odpowiadało to nam. W przypadku pracownika nieetatowego nie jest to niezgodne z prawem - mówi Witold Jajszczok.

Szpital nie planuje wewnętrznego dochodzenia, które miałoby wyjaśnić, czy kobieta nie była przepracowana i czy nie przyczyniło się to do jej śmierci. Władze placówki czekają na ustalenia prokuratury. Jednocześnie zapewniają, że pacjenci z Białogardu nie zostaną bez opieki. Już udało się znaleźć anestezjologów na zastępstwo. Nowi anestezjolodzy również będą do placówki dojeżdżać z innych rejonów Polski.

Szpital w Białogardzie zmaga się od kilku miesięcy z problemami kadrowymi. Brakuje tam m.in. właśnie anestezjologów. Gdy z końcem lipca z pracy odszedł jeden z lekarzy tej specjalności, konieczne okazało się zamknięcie oddziału intensywnej opieki medycznej.

O tragedii w szpitalu w Białogardzie jako pierwsze poinformowało Radio Szczecin.


(j.)