Ktoś prawdopodobnie podłożył ogień w pokoju księgowej – takie są wstępne ustalenia po ubiegłotygodniowym pożarze w Ośrodku Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym w Katowicach-Giszowcu. Prokuratura Rejonowa Katowice-Wschód, która prowadzi śledztwo w tej sprawie czeka na pisemną opinię biegłego z zakresu pożarnictwa.

Na razie nie wiadomo, kto mógł podłożyć ogień. Nikogo nie zatrzymano. Straty są duże, wstępnie wycenione na ok. 400 tys. zł.

Wszystko jest do remontu, każda sala, każde pomieszczenie. Trzeba powymieniać zabawki, sprzęt rehabilitacyjny, sprzęt edukacyjny. Potrzebne jest gruntowne malowanie, trzeba powymieniać okna i drzwi - wylicza Anna Szczepaniak, wicedyrektorka ośrodka.

W spalonym budynku nie można pracować z dziećmi. Na szczęście OREW ma jeszcze dwie filie, gdzie niepełnosprawni podopieczni mają zajęcia. Brak głównego ośrodka jest jednak bardzo uciążliwy.

Tu są sale lekcyjne, grupy przedszkolne, zajęcia rewalidacyjne, rehabilitacyjne. Tutaj jest basen, zajęcia z psychologiem, logopedą, z muzykoterapii, z dogoterapii - wyjaśnia Anna Szczepaniak.

Dodaje, że nie wie, kto mógł podpalić ośrodek. Mamy sprawiać, żeby nasze dzieci były szczęśliwe. Tak miało być, ale komuś to przeszkadzało. Nie mamy pojęcia komu - mówi wicedyrektorka.

Każda pomoc w odbudowie ośrodka będzie mile widziana, liczy się każda złotówka. Jak pomóc w odbudowie ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci w Katowicach-Giszowcu sprawdź <<< TUTAJ >>>

 (j.)