Szok po odkryciu w archiwach IPN - ks. prof. Michał Czajkowski, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, przez ponad 20 lat współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL.

Do dokumentów obciążających duchownego dotarł w Instytucie Pamięci Narodowej dr Tadeusz Witkowski. Badacz chciał prześledzić szersze zjawisko przetwarzania przez SB informacji, ale przypadkowo trafił na teczkę księdza Czajkowskiego. Akurat dano mi alfabetycznie na literę C teczkę księdza Czajkowskiego. Otworzyłem ją i zdębiałem - mówi RMF dr Witkowski.

Teczka ks. Czajkowskiego to 4 tomy akt, liczących blisko 500 stron. Nie ma w nich podpisanego przez księdza zobowiązania do współpracy, mimo to nie ma mowy o jakichkolwiek wątpliwościach – duchowny świadomie współpracował z SB – mówi historyk. Zawarł pakt z diabłem, jak ten legendarny Faust - dodaje Witkowski.

Z jego badań wynika, że ks. Czajkowski w latach 1960-1984 był jednym z najcenniejszych agentów SB. Duchowny pod pseudonimem Jankowski miał donosić m.in. na metropolitę wrocławskiego abpa Bolesława Kominka, oraz twórców KOR-u - Jacka Kuronia i Jana Józefa Lipskiego. W dokumentach można znaleźć informacje o tym, że Czajkowski chciał walczyć z konserwatywnym Kościołem i wcielać w życie zalecenia II Soboru Watykańskiego. Tam były charakterystyki dostojników, informacje o sprawach zakulisowych w Kościele, charakterystyki eksperta w sprawach teologicznych, biblistycznych, m.in. analiza encykliki Jana Pawła II czy kazania Ojca Świętego wygłoszonego na placu Zwycięstwa, podczas jego pierwszej wizyty w Polsce - stwierdza dr Witkowski.

Zobacz również:

Za swoją pracę duchowny miał otrzymywać od SB pieniądze. Zapisów na ten temat jest niewiele – najczęściej o prezentach, czy też o blisko 130 dolarach za pracę za granicą. SB udzielała księdzu także bezzwrotnych pożyczek. - Miał jakieś problemy finansowe. Z dokumentów wynika, że poprosił o pożyczkę w wysokości 3 tys. zł. Udzielono jej bez żadnego pokwitowania, bo inaczej z pewnością nie przyjąłby - opowiada dr Witkowski. Jego zdaniem więcej informacji na ten temat mogą zawierać dokumenty wywiadu, I departamentu MSW. Wciąż jednak pozostają tajne.

Od końca lat 70. oficerem prowadzącym ks. Czajkowskiego był Adam Pietruszka, który kierował późniejszą operacją zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Zaraz po zabójstwie kapelana Solidarności, ksiądz zrezygnował ze współpracy ze służbami.

Żadnych wątpliwości co do prawdziwości odnalezionych dokumentów nie ma dr Jan Żaryn, członek kolegium IPN. Ta cała dokumentacja świadczy niezbicie o tym, że ksiądz Michał Czajkowski był tajnym współpracownikiem. Nie mam cienia wątpliwości, że z punktu widzenia SB musiał być bardzo cennym agentem - stwierdził. Członek kolegium IPN podkreślił, że nie jest możliwe, aby przez 24 lata SB tworzyło fikcyjnego agenta. Żaryn przyznał, ze w wielu dokumentach czytał wzmianki o T.W. Jankowskim – ale nie wiedział, że chodzi o ks. Czajkowskiego.

Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej wobec wszystkich duchownych – mówi Marek Zając z redakcji „Tygodnika Powszechnego”. - To tak jakby ewentualne czyny ks. Czajkowskiego miały podkopać np. symboliczną wymowę modlitwy Jana Pawła II pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie - stwierdził. Z Markiem Zającem rozmawiał Bogdan Zalewski:

Sam duchowny w rozmowie z "Życiem Warszawy" zaprzeczył, że współpracował z bezpieką. Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem. Ale jeśli ktoś wykorzystał moją łatwowierność, bardzo przepraszam - powiedział. My od rana próbowaliśmy skontaktować się z księdzem Czajkowskim – bezskutecznie.

Jego telefon przez cały dzień milczał, nie było go także w warszawskim mieszkaniu. Jego sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy, nie wierzą w esbecką przeszłość duchownego. - Ja rozmawiałam przez chwilę z panem profesorem. Jaki Jankowski – mówił. Pierwszy raz o tym słyszę. Mówił, że to kłamstwo, że to jest po prostu oszczerstwo i kłamstwo - mówiła jedna z sąsiadek ks. Czajkowskiego.