Gary Walling, 62-letni kierowca ciężarówki ze Szkocji, przyjechał do Polski z całą rodziną, żeby podziękować krakowskim lekarzom za drugie życie. W zeszłym roku przyleciał do Krakowa turystycznie, w przeddzień powrotu do kraju nagle na ulicy z powodu nadciśnienia tętniczego pękła mu aorta piersiowa. Gary trafił wtedy do Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.

Gary Walling, 62-letni kierowca ciężarówki ze Szkocji, przyjechał do Polski z całą rodziną, żeby podziękować krakowskim lekarzom za drugie życie. W zeszłym roku przyleciał do Krakowa turystycznie, w przeddzień powrotu do kraju nagle na ulicy z powodu nadciśnienia tętniczego pękła mu aorta piersiowa. Gary trafił wtedy do Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.
Gary Walling w towarzystkie lekarzy, którzy uratowali mu życie /Dominika Panek /RMF FM

Przyjechał w ciężkim stanie, był nieprzytomny, z niedokrwionymi narządami. Został w nocy operowany, zabieg trwał 5 godzin - mówi dr Mariusz Trystuła z Oddziału Chirurgii Naczyń, Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.

Pacjent ze Szkocji przeszedł w sumie 3 poważne operacje, mimo że lekarze nie wiedzieli czy jest ubezpieczony. Dziś po kilkutygodniowej rehabilitacji w swoim kraju, Gary czuje się dobrze, ma tylko problemy z chodzeniem.

Nie miałem wcześniej okazji, żeby podziękować lekarzom i personelowi za opiekę i uratowanie mi życia, bo byłem przez 46 dni w śpiączce. Dla mnie to było bardzo ważne, żeby tu wrócić. Dziękuję polskim lekarzom za ten wielki wysiłek - mówił Gary Walling.

Zabiegi w Polsce kosztowały ponad 250 tys. zł. Państwo Walling twierdzą, że w Anglii byłyby kilka razy droższy. Lekarze zastosowali w przypadku szkockiego pacjenta drogą procedurę implementacji stentgrafu do pękniętej aorty piersiowej. Gary był nieprzytomny, w śpiączce farmakologicznej, był też dializowany, bo nerki nie wytrzymały niedokrwienia. W dniu, w którym trafił do szpitala, lekarze dawali mu 5 procent szans na przeżycie. Przez miesiąc oddychał za niego respirator. Angielski ubezpieczyciel za pośrednictwem NFZ zwrócił krakowskiemu szpitalowi koszty leczenia Szkota.

Leslie Walling, żona Gary’ego twierdzi, że gdyby jej mąż znalazł się w takim stanie w Szkocji, nie miałby szans na przeżycie, bo nie wszyscy lekarze znają w ich kraju metody leczenia, które zastosowano w Polsce. Państwo Walling z wdzięczności uczą się polskiego i obiecali, że będą tu przyjeżdżać co roku.