Śnięte ryby, ogromny smród i maź w rzece – to wynik awarii oczyszczalni ścieków w gminie Kamienica na południu Małopolski. Do pobliskiej rzeki wypłynęło nawet kilkadziesiąt ton zanieczyszczeń. Ale problemów jest znacznie więcej, bo w sumie ścieki zrzucono do kilkunastu rzek w Małopolsce.

To katastrofa dla środowiska - alarmują ekolodzy, opowiadając o sytuacji, do jakiej doszło w gminie Kamienica. 

To totalna tragedia. Zanieczyszczony został tak naprawdę górski potok o małym przepływie. Sądzę, że jest gorzej niż w Warszawie po "Czajce" (awarii oczyszczalni ścieków "Czajka" - przyp. RMF FM). Tam wpadało dużo ścieków do dużej ilości wody, tu wpada duża ilość ścieków do małej ilości wody - mówi Paweł Augustynek Halny z Koalicji Ratujmy Rzeki.

Służby podkreślają, że znają sprawę, czekają na wyniki badań wody i zapewniają, że złożą zawiadomienie do prokuratury. To ogromna awaria, oczyszczalnia ścieków odprowadzała do rzeki nieoczyszczone ścieki, na ten moment władze gminne uruchomiły beczkowozy. Ścieki są teraz wywożone do innej oczyszczalni - mówi Magdalena Gala z Wód Polskich.

Dwa beczkowozy ścieków w ciągu godziny

W ciągu godziny do Kamienicy wylewała się pojemność dwóch kilkutonowych beczkowozów. Do rzeki mogło wpłynąć nawet kilkadziesiąt ton zanieczyszczeń.


Jak przekazały Wody Polskie, gminna oczyszczalnia nie miała pozwolenia wodno-prawnego na działanie już od połowy kwietnia. Zakład działał źle, nie powinien uzyskać pozwolenia na pracę. Wszystkie działania modernizacyjne były niewystarczające, sprawa zostanie skierowana do prokuratury - mówi Gala i dodaje, że pobrano próbki wody do badań.

Problemów jest więcej. Susza pokazała skalę zjawiska

Ale to nie jest jedyny problem ekologiczny, z jakim zmaga się Małopolska. Tylko w tym tygodniu na kilkunastu rzekach odkryto zanieczyszczenia. Susza pokazała skalę tego zjawiska.

Oprócz Kamienicy zanieczyszczona była rzeka Serafa, Rudawa, do zrzutu ścieków doszło także w rzece Drwinka, zanieczyszczono też Biały Dunajec - tłumaczy przedstawicielka Wód Polskich.

W wielu przypadkach okazało się, że zrzut ścieków występował w godzinach nocnych, w niektórych przypadkach inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Środowiska już wcześniej podejrzewali, kto może dokonywać łamania prawa. Nie wszędzie da się jednak określić sprawców, bo oprócz firm ścieki do rzeki zrzucają także właściciele domów.

Susza, a przez to niski stan wód - ujawniają na jaką skalę obecny jest proceder wylewania ścieków do rzek. Jeżeli do jednej rzeki zostanie spuszczonych wiele takich ścieków - a poziom wód jest mały - to następuje katastrofa. Mniejszy przepływ wody powoduje, że ścieki nie są w stanie się normalnie rozcieńczać. 

Część przestępców wykorzystała majówkę - stwierdza Magdalena Gala z Wód Polskich. Wówczas w Małopolsce lekko padało i sądzili, że wypuszczenie ścieków nie będzie zauważalne, ale stany wód nie powróciły jednak do normalnego poziomu. Z takim procederem mamy odczyniania przede wszystkim na południu Małopolski  - wskazuje Gala.

Mamy wiele zgłoszeń o zanieczyszczeniach na różnych rzekach. Padają ryby i inne zwierzęta - potwierdza Paweł Augustynek Halny z Kolacji Ratujmy Rzeki. Często oprócz nielegalnych zrzutów, ścieki są wpuszczane do rzek przez gminne oczyszczalnie lub oczyszczalnie przyzakładowe - uważa Augustynek Halny.

Problem da się rozwiązać?

Ekolodzy uważają, że by uporać się z problemem, ważna jest zmiana polskiej mentalności. Wiele osób uważa, że rzeka zabierze zanieczyszczenia i nic więcej się nie stanie. Według ekologów problemem jest też to, że polskie służby nie mają odpowiednich narzędzi do kontrolowania i karania przestępców. Nawet sami przedstawiciele służb przyznają, że kary, które mogą nakładać są zbyt niskie - często to tylko mandat w wysokości 500 złotych.

   

Opracowanie: