"Poza rozwiązaniami poprawiającymi przejrzystość i uczciwość wyborów, ta propozycja jest zła" - tak prezydent Sopotu Jacek Karnowski komentuje zgłoszony w Sejmie poselski projekt nowelizacji Kodeksu Wyborczego. Zakłada on likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach samorządowych, tylko dwie kadencje dla burmistrzów i prezydentów miast oraz zniesienie głosowania korespondencyjnego. To zmiany w Kodeksie Wyborczym, które chce wprowadzić Prawo i Sprawiedliwość.

"Poza rozwiązaniami poprawiającymi przejrzystość i uczciwość wyborów, ta propozycja jest zła" - tak prezydent Sopotu Jacek Karnowski komentuje zgłoszony w Sejmie poselski projekt nowelizacji Kodeksu Wyborczego. Zakłada on likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach samorządowych, tylko dwie kadencje dla burmistrzów i prezydentów miast oraz zniesienie głosowania korespondencyjnego. To zmiany w Kodeksie Wyborczym, które chce wprowadzić Prawo i Sprawiedliwość.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości - pierwszy rząd: Mariusz Błaszczak (P), Jarosław Kaczyński (C) i Ryszard Terlecki /Jacek Turczyk /PAP

Jak twierdzi prezydent Sopotu Jacek Karnowski, likwidacja okręgów jednomandatowych w wyborach do samorządu spowoduje ich silne upartyjnienie.

Nie podoba mu się też ograniczenie liczby kadencji burmistrzów i prezydentów. To lokalni wyborcy powinni decydować, kto i jak długo będzie rządził w ich miastach - mówił Jacek Karnowski.

Proponuję, żeby od razu ograniczyć kadencję posłów i senatorów, też do dwóch. Znam takich posłów, którzy są oderwani od rzeczywistości, otoczeni tłumem ochroniarzy i od 28 lat są posłami - argumentował Karnowski.  

Jego wątpliwości budzi też tryb złożenia projektu. Przewiduje większą przejrzystość, a składają go posłowie, więc ten tryb nie przewiduje konsultacji społecznych - dodał prezydent Sopotu.

Projekt nowej ordynacji wyborczej wpłynął do Sejmu w piątek. Ma wzmacniać transparentność wyborów. Nakłada obowiązek prowadzenia transmisji z lokalu wyborczego. Te nagrania będą przechowywane przez 2 lata. Jeżeli z przyczyn technicznych nie będzie to możliwe, przebiegł głosowania będzie nagrywany. Przewodniczący komisji wyborczej będzie miał obowiązek sprawdzić każdą kartę do głosowania. W obecności wszystkich członków komisji będzie musiał oznajmić, czy głos jest ważny. 

Państwowa Komisja Wyborcza zyska prawo sprawdzania kart do głosowania i innych dokumentów z przebiegu wyborów. Projekt zakłada też karę pozbawienia wolności za wyniesienie karty do głosowania. Umacnia również pozycję mężów zaufania - będą oni mogli brać udział we wszystkich czynnościach komisji. Co ważne, wszystkie serwery i oprogramowanie do liczenia głosów będą musiały być zarejestrowane w Polsce. 

Zgodnie z założeniami projektu wójtów, burmistrzów i prezydentów miasta nadal będziemy wybierać w dwóch turach, chyba że w pierwszej ktoś przekroczy 50 procent. 

Wszędzie w samorządach znikną jednomandatowe okręgi wyborcze - będziemy wybierać od 3 do 7 radnych w zależności od okręgu. W projekcie jest też zapis, że kandydat na radnego może startować tylko w województwie, gdzie mieszka. 

Projekt zakłada pozostanie wielostronnych broszur z listami kandydatów. Pierwszą i drugą stronę zajmą spis treści i opis głosowania. Żaden komitet nie będzie więc na pierwszej stronie. 

Zniesione zostanie głosowanie korespondencyjne - pozostanie głosowanie przez pełnomocnika. 

Prawo i Sprawiedliwość proponuje też zmiany w Państwowej Komisji Wyborczej. 7 z 9 jej członków ma wybrać Sejm. Teraz wszystkich wskazuje Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny.

PiS tłumaczy, że ta zmiana zostanie wprowadzona dopiero po kolejnych wyborach parlamentarnych. Politycy dodają, że pojawi się zapis - bufor bezpieczeństwa, że zwycięskie ugrupowanie może wskazać maksymalnie 3 członków PKW. 

Dwaj pozostali członkowie PKW, których nie wybierze Sejm, mają być wskazani przez Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny. 

(j.)