Warszawska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu z wnioskiem o zarządzenie obserwacji psychiatrycznej Kajetana P., który na początku lutego zamordował lektorkę języka włoskiego na warszawskiej Woli. O taką obserwację wnieśli w swej opinii biegli.

Warszawska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu z wnioskiem o zarządzenie obserwacji psychiatrycznej Kajetana P., który na początku lutego zamordował lektorkę języka włoskiego na warszawskiej Woli. O taką obserwację wnieśli w swej opinii biegli.
Kajetanowi P. grozi dożywotnie więzienie / Radek Pietruszka /PAP

W tej sprawie wpłynęły do nas opinie Zakładu Medycyny Sądowej, jak i psychiatryczna; biegli złożyli wniosek o zarządzenia obserwacji. My musimy go skierować do sądu, który podejmie dalszą decyzję - powiedział rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Michał Dziekański. Nie chciał ujawniać szczegółów uzasadnienia wniosku.

27-letni Kajetan P., który pracował w jednej z warszawskich bibliotek, jest podejrzany o to, że na początku lutego na warszawskiej Woli zamordował lektorkę języka włoskiego Katarzynę J. Następnie ciało 30-latki, z odciętą głową, przewiózł taksówką do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Tam odkryli je strażacy, wezwani do pożaru.

Mężczyzna uciekł i ukrywał się przez prawie dwa tygodnie. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania i tzw. czerwoną notę Interpolu, którą poszukiwani są najgroźniejsi przestępcy. Wiadomość o poszukiwanym mężczyźnie trafiła do 190 krajów. 17 lutego Kajetana P. zatrzymano w stolicy Malty, La Valletcie. Dzień później maltański sąd wydał zgodę na ekstradycję Kajetana P. i 26 lutego został przewieziony do Polski. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna chciał się przedostać do Afryki - Tunezji, lub Libii; zamierzał żyć na pustyni.

Podczas przesłuchania mężczyzna nie okazał skruchy. Z jego wyjaśnień wynika, że Katarzyna J. była przypadkową ofiarą. Mówił, że postanowił zabić człowieka "w ramach pracy nad sobą i walki ze słabościami". Telefon do kobiety znalazł na stronie internetowej z ogłoszeniami, ofertami korepetycji językowych; wybrał ją, bo nie zamieściła swojego zdjęcia.

W tej sprawie przesłuchano wszystkich świadków; jak informowała na początku marca prokuratura "dalszy bieg śledztwa zależy m.in. od tempa pozyskiwania opinii biegłych - w tym m.in. opinii traseologicznej, biologicznej, z mechanoskopii czy toksykologii". Te opinie jeszcze do nas nie wpłynęły - powiedział Dziekański.

Prokuratora ujawniła m.in., że z wyjaśnień Kajetana P. wynika, że wszystko zostało zaplanowane. Mężczyzna, zwolnił się wcześniej z pracy, do mieszkania Katarzyny J. przyniósł nóż, piłę i torbę; po odcięciu głowy zaczął sprzątać, ubrudzone krwią ręczniki wrzucił do pralki, którą włączył. Chciał też zmylić śledczych. W tym celu, początkowo zamówił taksówkę na warszawskie Bielany, potem zamówił kolejną - ale popełnił błąd i podał swoje nazwisko. Wtedy też - jak sam twierdził - "wszystko się posypało".

Mężczyzna nie zgodził się, by reprezentował go adwokat, którego pełnomocnictwo wystawiła osoba mu najbliższa. Zostanie mu wyznaczony obrońca z urzędu. Za zabójstwo grozi kara dożywocia.


(j.)