Donald Tusk odpowiada za to, że niemieccy bojówkarze bili Polaków z historycznych grup rekonstrukcyjnych przy biernej postawie policji - powiedział Jarosław Kaczyński. Po piątkowych zadymach w stolicy zatrzymano ponad 200 osób, w tym ponad 90 obywateli Niemiec.

W dniu święta niepodległości Niemcy, oczywiście nie mówię tu o wszystkich Niemcach, bili Polaków przy w gruncie rzeczy bierności policji za to, że noszą jakieś oznaki (narodowe) . To jest sytuacja można powiedzieć symboliczna. W kto za nią odpowiada? Donald Tusk - podkreślił szef PiS.

Według niego, w tym roku przygotowania do uniemożliwienia marszu środowisk narodowych były powszechnie znane, ale doszedł do nich element nowy - "ściągnięcie posiłków z zewnątrz", a dokładnie z Niemiec. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego władze "musiały się w tym orientować", jednak mimo to dopuszczono do niebywałych sytuacji, które mają wymiar symboliczny.

W środku miasta, w środku Warszawy, w dniu niepodległości, Niemcy, bardzo specyficznego typu Niemcy, sądzę, że podobny typ ludzi tworzył kiedyś aparat, który pozwolił Adolfowi Hitlerowi dokonać ogromnych zbrodni, mówię tutaj o typie psychologicznym, bili Polaków, tylko dlatego, że nosili jakieś oznaki narodowe - powiedział Kaczyński.Jak zaznaczył, policja zamiast natychmiast zatrzymać niemieckich bandytów i umieścić ich w areszcie, zmieniła trasę defilady historycznej. Polacy we własnym kraju nie mogli chodzić w mundurach historycznych.

W piątek oprócz starć narodowców uczestniczących w "Marszu Niepodległości" z policją na pl. Konstytucji i pl. Na Rozdrożu, w stolicy doszło też do bójki przedstawicieli organizacji lewicowych z grupą narodowców na Nowym Świecie. Uczestnicy defilady historycznej uczestnicy relacjonowali, że zostali zaatakowani przez przedstawicieli organizacji lewicowych.