Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman twierdzi, że parlamentarzyści jego partii opłacali usługi mecenasa Rafała Rogalskiego z własnych składek, a nie z pieniędzy budżetowych. "Moglibyśmy kilku takich Rogalskich wynająć" - przekonuje i przypomina, że każdy poseł i senator PiS-u wpłaca do klubowej kasy 600 złotych miesięcznie.

My składamy się co miesiąc na takie właśnie cele. Wspólnie zdecydowaliśmy, że z naszych składek będziemy reprezentować rodziny, które były tragicznie doświadczone, były w bardzo trudnej sytuacji. Po tej wielkiej tragedii nie zostawiliśmy swoich przyjaciół samych. Tak jest honorowo i uczciwie - wyjaśnia rzecznik PiS. Tłumaczenia Hofmana nie kończą kontrowersji wokół wynagrodzenia dla adwokata, który reprezentował Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim. Europoseł Platformy Obywatelskiej Jacek Protasiewicz zwraca uwagę na fakt, że pieniądze ze składek parlamentarzystów PiS trafiają do wspólnej kasy, gdzie znajdują się również pieniądze z budżetu przekazywane partii Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli doszło do wymieszania spraw prywatnych i funduszy publicznych, to jest to oburzające - ocenia. Sugeruje, że lepszym wyjściem byłoby, gdyby PiS założył fundację pomocy dla rodzin ofiar katastrofy, do której trafiałyby pieniądze.

Kontrowersji w całej sytuacji nie dostrzega prezydencki doradca Tomasz Nałęcz. Uważam tę sytuację za normalną. Mamy do czynienia z niebywałym dramatem rodzin, których najbliżsi zginęli w katastrofie. Toczy się w tej sprawie postępowanie, w którym rodziny są stroną. Uważam, że byłoby okrutne oczekiwanie, żeby to postępowanie było przez nie finansowane - podkreśla. Wsparcie rodzin ze środków publicznych, bo środki sejmowe są środkami publicznymi, mnie absolutnie nie oburza. Pewnie sytuacja byłaby klarowniejsza, gdyby od początku klub PiS poinformował o tej formule finansowania. Dla mnie ona jest zrozumiała i oczywista - podsumowuje.

"Newsweek" ujawnił w sobotę, że Jarosław Kaczyński nie opłacał usług Rafała Rogalskiego ze swoich prywatnych pieniędzy, ale z pieniędzy klubu. W ten sposób mają być opłacani są także inni smoleńscy pełnomocnicy: Bartosz Kownacki i Piotr Pszczółkowski. W ciągu 2,5 roku Rogalski miał dostać ok. 250 tysięcy złotych. Mecenas unika rozmów na temat swojego wynagrodzenia, ale twierdzi, że po tym, jak został pełnomocnikiem Jarosława Kaczyńskiego nie zaczął zarabiać więcej.