Nie będzie więcej pieniędzy dla oświaty - mówi po spotkaniu z nauczycielskimi związkami minister Katarzyna Hall. Nauczyciele są rozczarowani i zapowiadają na piątek wielotysięczny protest.

Minister zastrzega, że przedstawione przez nią propozycje podwyżek – 200 złotych brutto dla nauczycieli stażystów i 185 dla dyplomowanych – nie są jedynymi słusznymi. Hall już dziś zgadza się na przesunięcia środków ale tylko i wyłącznie w ramach puli pieniędzy, którymi obecnie dysponuje, jak mówi, czeka w tej sprawie na propozycje związkowców.

Natomiast propozycje typu: spowodujcie, aby liczba pieniędzy się potroiła są niemożliwe, bo po prostu tych pieniędzy jest tyle, ile jest w budżecie - wyjaśnia Hall i dodaje, że na etapie prac budżetowych i tak już zwiększono subwencję oświatową, zabierając pieniądze innym resortom.

Nauczyciele są rozczarowani po spotkaniu z minister edukacji Katarzyną Hall. Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zaakceptował podwyżek, zaproponowanych przez resort edukacji. Dlatego związkowcy potwierdzają, że pojutrze przeprowadzą w Warszawie 10-tysięczną manifestację.

Postulat Związku Nauczycielstwa Polskiego, aby wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela wzrosło o 50 procent pozostaje w dalszym ciągu aktualny. Ubolewamy nad tym, że propozycja ministerstwa tak radykalnie rozmija się naszymi oczekiwaniami – stwierdził szef ZNP Sławomir Broniarz.

Decyzja o piątkowej demonstracji nauczycieli jest zatem nieodwołalna. Związkowcy cały czas walczą o 50-procentowe podwyżki – 600 złotych brutto dla początkujących nauczycieli i 1100 zł brutto dla tych z dłuższym stażem. Resort proponuje zaś odpowiednio 200 i 185 złotych brutto.

Nie dość, że mało, to jeszcze resort faworyzuje młodych, niedoświadczonych nauczycieli - oburza się Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. Nie może być tak, że jeżeli osoba, która osiągnęła pewien stopień wtajemniczenia, która ma kilka fakultetów, nagle otrzymuje mniejszy wzrost wynagrodzenia niż ci, którzy do pracy wchodzą. Trzeba dać młodym i za tym jesteśmy, ale nie kosztem pozostałych - zaznacza.

Szefowa resortu zapowiada, że spotka się z protestującymi nauczycielami w czasie piątkowej manifestacji w Warszawie, ale o płacowych konkretach będzie rozmawiać ze związkowcami dopiero za mniej więcej dwa tygodnie.

Podwyżki to jednak nie jedyny problem resortu edukacji w rozmowach z nauczycielami. Batalia idzie też m.in. o likwidację obowiązkowych zerówek i wprowadzenia bonu oświatowego. Właśnie przeciwko takim systemowym zmianom nauczyciele będą protestować w Warszawie.