Do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym został przewieziony Franciszek P. - groźny gwałciciel, który skończył właśnie odsiadywać wyrok w więzieniu w Sztumie na Pomorzu. Do Gostynina trafił, choć sąd który jego sprawą zajmuje się od marca, do dziś nie zdążył wydać prawomocnej decyzji w tej sprawie.

Do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym został przewieziony Franciszek P. - groźny gwałciciel, który skończył właśnie odsiadywać wyrok w więzieniu w Sztumie na Pomorzu. Do Gostynina trafił, choć sąd który jego sprawą zajmuje się od marca, do dziś nie zdążył wydać prawomocnej decyzji w tej sprawie.
Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym /Grzegorz Michałowski /PAP

Groźny przestępca, uznany już jednym wyrokiem za niebezpiecznego dla społeczeństwa, tylko dzięki kruczkom prawnym nie wyjdzie na wolność. Służba więzienna, wiedząc, że sąd nie podejmie decyzji na czas, zawnioskowała o zabezpieczenie toku całego postępowania w oparciu o przepisy kodeksu postępowania cywilnego. W tym przypadku zabezpieczenie będzie polegać na tymczasowym umieszczeniu gwałciciela w Gostyninie. Mężczyzna ma tam poczekać do 6 listopada na tę właściwą, prawomocną decyzję.

Nie brakuje jednak wątpliwości co do samej decyzji o zabezpieczeniu toku postępowania. O sprawę pytaliśmy kilku trójmiejskich prawników. Niektórzy przyznają, że to sytuacja niespotykana, ale przepisy nie precyzują dokładnie w jaki sposób można, a w jaki nie, zabezpieczać dane postępowanie. Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy i były szef MSWiA przyznaje, że tę sytuacją traktuje jako swoisty stan wyższej konieczności. W słusznym celu, ale to daleko idąca nadinterpretacja przepisów tej ustawy. Myślę, że ustawodawca tworząc te przepisy kodeksu postępowania cywilnego, na pewno nie przewidywał, że w przyszłości te postępowanie zabezpieczające, będzie służyło do tego, żeby zatrzymywać ludzi - tłumaczy. Według Kaczmarka, ustawę o bestiach trzeba natychmiast znowelizować. Bo jej przepisy powstały  "na kolanie" i nie nadążają za życiem i rzeczywistością.

Sprawa Franciszka P. to kolejny przykład sytuacji, gdy sąd w Gdańsku nie zdążył na czas wydać prawomocnej decyzji o izolacji przestępcy seksualnego w ośrodku w Gostyninie. Gdy Henryk Z. - morderca i gwałciciel dzieci - zamiast do trafić do Gostynina, wyszedł na wolność przepisów o zabezpieczeniu postępowania jednak nie zastosowano. Wcześniej ta furtka nie była do końca jasna. Nie stosowaliśmy jej, bo nie mieliśmy pełnej opinii prawnej, co do możliwości jej zastosowania. Po konsultacjach z radcami prawnymi administracja sztumskiej jednostki penitencjarnej uznała, że próba jej zastosowania może przynieść spodziewany efekt - tłumaczył RMF FM mjr Robert Witkowski, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Gdańsku. To właśnie Służba Więzienna - jak strona postępowania - mogła złożyć wniosek o zabezpieczenie toku postępowania.