SB przez lata nękała kapłanów z otoczenia księdza Stanisława Dziwisza. Nakłaniali do uległości szantażem, groźbą, przywilejami. Udało się: wielu spośród przyjaciół kardynała figuruje w aktach Bezpieki jako tajni współpracownicy - czytamy w tygodniku "Newsweek".

Tę wielką grę operacyjną Służba Bezpieczeństwa podjęła tuż po wyborze Polaka na papieża. Esbecy chcieli wiedzieć wszystko o najbliższym współpracowniku Karola Wojtyły. Zabrali się do tego w sposób typowy dla systemu, który z łamania charakterów uczynił metodę sprawowania władzy: zarzucili sieć na ludzi, którym ufał. W kartotekach SB jako tajni współpracownicy bezpieki figurują kapłani, których niemal od 40 lat - od czasów wspólnej nauki w seminarium - krakowski metropolita uznaje za najbliższych przyjaciół.

Są to: ks. infułat Janusz Bielański (proboszcz katedry wawelskiej), ks. Mieczysław Łukaszczyk (kapelan Ojca Świętego i proboszcz parafii św. Katarzyny w Nowym Targu), ks. Jan Łasut (emerytowany proboszcz parafii w Poroninie), ks. Michał Jagosz (kanonik rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore oraz przewodniczący komisji historycznej przy komitecie beatyfikacyjnym Jana Pawła II), a także młodszy od nich o kilka lat ks. Mirosław Drozdek (kapelan "Solidarności" i kustosz sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem) - wylicza tygodnik. Każdy z nich został sklasyfikowany jako TW.