Górnicy zajęli część siedziby Kompanii Węglowej w Katowicach. Rano, zamiast usiąść do rozmów, mieli usłyszeć, że zagrożona jest wypłata ich grudniowych pensji, a plan naprawczy dla firmy już nie istnieje. Dlatego postanowili zostać w siedzibie spółki do czasu przyjazdu jej prezesa z Warszawy. Chcą też, by do Katowic przyjechał przedstawiciel rządu.

Prezes wyraźnie dzisiaj powiedział, że nie ma pieniędzy na wypłaty, na barbórkę, na "czternastkę". Na zadane pytanie, jakie ma jeszcze inne propozycje, powiedział wprost, że trzeba zwolnić ludzi, że trzeba zamknąć parę kopalń - relacjonował w rozmowie z reporterem RMF FM jeden z protestujących górników.

Wściekłość to jest raz. Oszukanie to jest dwa. Zawiedzenie to jest trzy - dodawał inny.

Od kolejnego górnika Marcin Buczek usłyszał, że jego zdaniem protestujący powinni zostać w siedzibie KW "do skutku", czyli "aż się uda uratować Kompanię Węglową".

(edbie)