Policjanci zatrzymali dwie nastolatki, które dzwoniły do Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze, alarmując, że w placówce jest bomba. Alarm okazał się fałszywy. 12-latka i 16-latka przyznały się do winy. Ze względu na ich wiek odpowiedzialność za wybryk poniosą rodzice.

Po głupim wybryku władze zielonogórskiego szpitala postawiły na nogi wszystkie służby ratunkowe w mieście. Na miejsce przyjechali strażacy, policjanci, saperzy, psy tropiące, pogotowie gazowe. Pacjentów trzeba było przygotować do natychmiastowej ewakuacji z obiektów szpitalnych. Bomby oczywiście nie znaleziono.

Policjantom udało się ustalić, kto i z jakiego numeru telefonicznego zadzwonił w czwartek po południu do stacji pogotowia ratunkowego w Zielonej Górze, żeby poinformować o rzekomym ładunku wybuchowym podłożonym w szpitalu.

Ze względu na wiek sprawczyń, odpowiedzialność za wybryk nastolatek poniosą ich rodzice. Według policjantów, na pewno zostaną obciążeni kosztami akcji policji i innych służb.