Brak pieniędzy - to choroba przewlekła drążąca polską służbę zdrowia. Czasami ten brak jest tak dotkliwy, że dochodzi do absurdalnych sytuacji. Gdańskie pogotowie działa na kredyt, bo pomorska kasa chorych nie podpisała z nim kontraktu.

Jak dowiedział się reporter RMF, sytuacja stacji jest bardzo trudna, ale dyrektor placówki zapewnia, że pogotowie nikomu nie odmówi pomocy: Dopóki tutaj pracuję, to takiego niebezpieczeństwa nie ma. Zrobię wszystko, by karetki jeździły, by zawsze dotarły na czas - obiecuje Dorota Dygaszewicz.

Pomorska kasa chorych obiecywała, że pogotowie dostanie potrzebne pieniądze. Zmieniły się jednak władze kasy i wszelkie ustalenia zostały uznane za niebyłe. Negocjacje trzeba więc prowadzić od początku.

W 500-tysięcznym Gdańsku potrzebnych jest 10 karetek utrzymanie jednego ambulansu kosztuje ponad 2 tys. zł dziennie. Do tej pory kasa finansowała 7 karetek, ósmą opłacali sponsorzy.

12:00