Całkowitą blokadę siedziby Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych i referendum w sprawie strajku generalnego w śląskich placówkach służby zdrowia zapowiedzieli na poniedziałek związkowcy "Solidarności" okupujący siedzibę kasy.

Minister zdrowia uzależnił negocjacje ze związkowcami od przerwania okupacji. Protestujący nie zgodzili się.

Daliśmy czas ministerstwu do dziś do godz. 11. Zgodziliśmy się jechać do Warszawy na rozmowy, ale nie na przerwanie okupacji. Niestety minister, który podobno zaprasza nas jako mediator, jednocześnie stawia warunki. To nie do przyjęcia - mówiła wczoraj szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia śląsko-dąbrowskiej "S". Ewa Fica dodała, że w poniedziałek związkowcy zaostrzą protest: Nikt z pracowników czy petentów kasy nie wejdzie do budynku - zapowiedziała.

Związkowcy ze śląsko-dąbrowskiej "S" - lekarze, pielęgniarki, technicy medyczni, górnicy, emeryci i renciści - piątą dobę okupują siedzibę kasy, domagając się finansowania świadczeń zdrowotnych w tym roku na poziomie z roku ubiegłego. Liczba protestujących się zmienia, oscylując wokół 200 osób. Część związkowców jest na urlopach, inni idą do pracy na dyżur, po czym wracają do kasy.

W poniedziałek ma się rozpocząć referendum w śląskich placówkach ochrony zdrowia. W zależności od jego wyników Komitet Protestacyjny zdecyduje co dalej. Wcześniej śląsko-dąbrowska "S" zorganizowała razem z innymi centralami górniczymi referendum na temat strajku w górnictwie oraz - samodzielnie - w PKP. Zdecydowana większość pracowników obu branż opowiedziała się za strajkiem.

Posłuchaj także relacji reportera RMF Marcina Buczka:

foto RMF

06:25