Za kamerę cyfrową albo dziczyznę można było w Gdańsku załatwić dla dziecka miejsce w renomowanym liceum. Policja ma nagrania korupcyjnych transakcji. Teraz funkcjonariusze szukają dodatkowych dowodów w szkołach.

Gdańscy policjanci wkroczyli do ośmiu tamtejszych szkół średnich; z sekretariatów zabrali listy rekrutacyjne i dokumenty dotyczące naboru do obecnych pierwszych klas. Funkcjonariusze zbierają dowody przyjmowania uczniów za łapówki.

Śledztwo zaczęło się od błahej historii - pisze "Gazeta Wyborcza". Postępowanie to efekt rozpracowywania afery korupcyjnej w gdańskim magistracie. Policja założyła podsłuchy m.in. u dyrektora Międzyszkolnego Ośrodka Kultury Fizycznej w Gdańsku i dyrektora wydziału oświaty urzędu miasta Krzysztofa Mincewicza.

Efekty przeszły oczekiwania. Prokuratorzy wiedzieli się, że do dyrektora Mincewicza wydzwaniają rodzice i proszą o przyjęcie swoich pociech do renomowanych liceów. Mincewicz się zgadza. Przez telefon poleca dyrektorom szkół, by przyjmowali wskazane przezeń dzieci bez względu na ich słabe świadectwa z gimnazjum.

Mincewicz uzgadniał też telefonicznie łapówki za inne, niezwiązane ze szkołami usługi, m.in. pomagał ustawiać przetargi. Został aresztowany pod koniec grudnia - zarzucono mu przyjęcie blisko 35 tys. złotych. Posłuchaj także relacji reportera RMF Wojciecha Jankowskiego: