Sejm głosami SLD, Unii Pracy i posłów niezrzeszonych udzielił wotum zaufania rządowi Leszka Millera. Głosowało 449 posłów. „Za” opowiedziało się 236 posłów, „przeciw” było 213. Nikt nie wstrzymał się od głosu. W głosowaniu nad wotum ufności nie brało udziału 11 posłów, w tym Izabella Sierakowska z SLD.

Pozostali członkowie lewicy (192) jednogłośnie poparli rząd Millera. „Za” głosowały kluby Unii Pracy i koło PLD (z wyjątkiem lidera Wojciecha Mojzesowicza), posłowie niezależni (13 z 15 powiedziało obecnemu gabinetowi „tak”), a nawet niedawny członek LPR – Bohdan Kopczyński.

Wydruki głosowań potwierdziły dochodzące przez cały dzień informacje. Ale na wszelki wypadek rządowi Millera z pomocą przyszła Samoobrona: 7 jej członków nie pojawiło się dziś w sejmowej sali. Nie było też 3 posłów PSL.

„Przeciw” gabinetowi Millera – zgodnie z zapowiedziami – głosowały: PO, PiS, LPR i małe prawicowe koła. Do Sejmu przybyli wszyscy posłowie. To jednak nie wystarczyło. Arytmetyka jest nieubłagana...

Przypomnimy, jak wyglądał 13 piatek na Wiejskiej.

Leszek Miller złożył wniosek o wotum zaufania, bo jak uzasadniał: w Polsce powstała zupełnie nowa sytuacja. Rano przedstawił expose, w którym właściwie ograniczył się do roztaczania wizji przyszłości. Premier mówił więc, że jeśli jego gabinet utrzyma się przy władzy, zapewni 5-procentowy wzrost gospodarczy, zmniejszy liczbę bezrobotnych o 250 tys. osób i rozważy – po głębokim namyśle - wprowadzenie podatku linowego. Miller zapowiedział też zniesienie barier i utrudnień w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Później przez ponad 3,5-godziny posłowie zadawali premierowi pytania, na które Leszek Miller zaczął odpowiadać po godz. 15. A szefa rządu pytano właściwie o wszystko: o honor premiera, jego przyzwoitość, konkretne pomysły na poprawę sytuacji w Polsce, o aferę Rywina...

A my dodajmy, że według ostatniego sondażu Instytutu Badania Opinii i Rynku „Pentor prawie 60 proc. Polaków chce dymisji rządu, zaledwie 23 proc. uważa, że obecny gabinet nadal powinien sprawować władzę.

RMF przeprowadził uliczną sondę, która potwierdza niepopularność rządzącej ekipy. Z mieszkańcami Bydgoszczy rozmawiał Marcin Fridrich. Posłuchaj:

11:55