Od upadku koalicji SLD z PSL, lewica utrzymuje się przy władzy dzięki kilkunastoosobowej grupie "posłów do wynajęcia". Najwyraźniej można było to zobaczyć podczas zeszłotygodniowego głosowania nad wotum zaufania dla rządu. Oto barwne życiorysy posłów, będących w tej chwili ostoją rządu.

Na początek Leszek Zieliński, który zaczynał karierę przy Lechu Wałęsie. W roku 1993 został posłem z listy BBWR, jednak bardzo głośno zrobiło się o nim w październiku 1997 roku.

Poseł wracał do domu nieoświetlonym samochodem. Policyjny patrol próbował go skontrolować, jednak Zieliński zaczął uciekać. Zatrzymano go dopiero po kilku kilometrach, na parkingu przed domem. Jak opowiadali funkcjonariusze, poseł był kompletnie pijany. Rzucił się na nich, choć jednocześnie zasłaniał się poselskim immunitetem. Sam Zieliński twierdzi, że to policjanci byli agresywni.

Prokuratura postawiła mu zarzuty, lecz sąd warunkowo umorzył postępowanie. Po tym incydencie Zieliński na jakiś czas zniknął z polityki.

W ostatnich wyborach startował jednak do Sejmu z listy Bloku dla Polski w koalicji z PSL-em. Szef ludowców w Małopolsce Wiesław Woda podkreśla, że Zieliński nie był formalnie skazany, a poza tym jest członkiem klubu PSL, ale nie członkiem partii.

Ostro ocenia Zielińskiego jeden ze znających go krakowskich polityków. To jest ten typ polityków, który do demokracji parlamentarnej na poziomie europejskim jeszcze nie dorastają - mówi Gniewomir Rokosz-Kuczyński.

Sam poseł w tej kadencji Sejmu aktywny nie jest: złożył zaledwie 2 interpelacje, nie zadał żadnych pytań. Działa za to w dwóch komisjach: europejskiej oraz administracji i spraw wewnętrznych.

Kolejną osobą, na którą w kryzysowych momentach może zawsze liczyć SLD, jest zielonogórski poseł Alfred Owoc. Postać nietuzinkowa.

Poseł, mimo niedawnego wyrzucenia z klubu parlamentarnego Sojuszu, wciąż jest

członkiem SLD. Dlatego podczas wszystkich sejmowych głosowań wiernie i

rzetelnie głosuje tak jak koledzy, którzy wyrzucili go z klubu.

O przypadkach posła Owoca posłuchaj w relacji reportera RMF Michała Szpaka:

Swoim głosem w Sejmie premiera Leszka Millera wspierał też jeden z największych zbożowych szkodników, oskarżany przez prokuraturę i sąd o wyłudzenia państwowych pieniędzy, krętacz i oszust - poseł Ryszard Bonda.

Być może liczył, że jego głos poparcia, wyjedna mu łaskawość prokuratury i ta zrobi wszystko, aby za skradzione zboże Agencji Rynku Rolnego nie odpowiadał, jako winny, a jedynie - jak to jest do tej pory - jako świadek. Jak o Bondzie mówi się w Szczecinie i w okolicy posłuchaj relacji reportera RMF Piotra Lichoty.

17:00