Alimenty w wysokości 10 tys. złotych miesięcznie a do tego jednorazowa wypłata 500 tys. złotych. To według "Faktu" cena jaką Wojciech Fibak będzie musiał zapłacić za milczenie żony ws. przyczyn rozwodu. Tabloid donosi, że w przypadku byłego tenisisty raczej nie dojdzie do batalii na sali sądowej. Wszystko zostało już ustalone.

Małżonkowie zgodzili się na 10 tys. złotych miesięcznie w postaci alimentów. Wojciech Fibak ma też założyć dziecku konto, z którego żona będzie mogła korzystać, o ile wykaże, że pieniądze przeznaczyła na córkę. Na pierwszej rozprawie rozwodowej para nie pojawiła się w sądzie. Wysłała jedynie swoich przedstawicieli. Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na październik.

Na początku czerwca "Wprost" napisał, że znany polski tenisista zajmuje się poznawaniem ze sobą młodych kobiet i starszych panów. W rozmowie z redaktorem naczelnym tygodnika były tenisista podkreślał, że stał się ofiarą prowokacji i że z poznawania ze sobą ludzi nie czerpie żadnych korzyści majątkowych. Przyszła do mnie dziewczyna do galerii, ale wie pan, to nie było... Ja nie powiedziałem, że ja czerpię jakiekolwiek... Ona przyszła i mówi, że chciała gdzieś wyjechać, że chciała zdobyć kontakt. Od razu wyczułem, że to jest jakiś numer, i bardzo świadomie powiedziałem, że faktycznie mogę jakoś pomóc, mogę z kimś skontaktować. Ale tam nie ma żadnej wzmianki o żadnych korzyściach, o niczym, żadnych pieniądzach - cytował tłumaczenia byłego sportowca "Wprost".

Na koniec rozmowy Fibak miał też prosić o niepublikowanie tekstu. Ale wie pan, jeżeli chcecie tak, to będzie wojna. Nikomu niepotrzebna, ja mogę jedynie prosić, żeby tego nie (puszczać - przyp. red.). (...) Co ja mogę zrobić, żeby to nie poszło? Obiecuję współpracę do końca życia - miał stwierdzić były tenisista.