W konstytucji nie ma terminu ratyfikacji umów międzynarodowych, ale przyjęło się, że prezydent powinien podjąć decyzję tak szybko, jak to możliwe - mówi konstytucjonalista, prof. Marek Chmaj. W ten sposób odnosi się do słów Bronisława Komorowskiego, który poinformował, że podpisał ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację konwencji dot. zwalczania przemocy wobec kobiet. Prezydent zaznaczył, że podpisanie ustawy nie jest jednoznaczne z podpisaniem tej konwencji. To ostatnie ma nastąpić po zbadaniu przez prawników zgodności konwencji z konstytucją, a także jej wpływu na polski system prawny.

Zdaniem Chmaja, prezydent Bronisław Komorowski "nie miał innego wyjścia", niż podpisać ustawę. Wetowanie tej ustawy nie miałoby większego sensu poza politycznym - ocenił ekspert. Zastrzegł, że odrębną kwestią jest ratyfikacja konwencji.

Według konstytucjonalisty "prezydent nie ma żadnego terminu na ratyfikację konwencji, ale powinien tego dokonać tak szybko, jak to tylko możliwe". Chmaj zauważył, że do tej pory były "różne precedensy", a najdłużej z ratyfikacją - przez kilka miesięcy - wstrzymywał się prezydent Lech Kaczyński w przypadku Traktatu Lizbońskiego.

Pytany, czy prezydent może nie podjąć decyzji o ratyfikacji konwencji w trakcie kampanii wyborczej przed majowymi wyborami konstytucjonalista odpowiedział, że taka sytuacja "może wystąpić". Pośpiechu nie ma, konstytucja nie wskazuje terminu ratyfikacji, ale oczywiście też nie usprawiedliwia zwłoki prezydenta - stwierdził. Być może prezydentowi uda się podjąć decyzję odnośnie ratyfikacji, być może nie. Tu już może wkroczyć w grę polityka - zastrzegł. Prezydent może ratyfikować konwencję, bądź nie ratyfikować. Jeśli nie ratyfikuje, to jednym argumentem, na jaki się może powoływać jest niezgodność z konstytucją - wyjaśnił Chmaj.

Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. W kwietniu ub. roku Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy. Sejm uchwalił ustawę ws. ratyfikacji konwencji Rady Europy 6 lutego. 5 marca ustawę poparł Senat. Prezydent miał 21 dni na podpisanie ustawy od dnia jej przedstawienia, a więc do 27 marca.

Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.

Kwestia ratyfikacji konwencji wzbudziła liczne kontrowersje; jej przeciwnicy obawiają się, że uderzy w tradycyjnie rozumianą rodzinę, a także polską tradycję i religię. Obawy budzą głównie zapisy o konieczności wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn oraz o tym, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja lub tzw. "honor" nie mogą być uznawane za usprawiedliwiające akty przemocy.

(MN)