Tomasz J., domniemany sprawca wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu, i jego syn mieli ponad dwa miesiące temu poważny wypadek samochodowy. Doniesieniami, jakoby mężczyzna miał celowo do tego wypadku doprowadzić, zainteresowała się Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która zajmuje się sprawą niedzielnej eksplozji.

Do wypadku doszło 1 stycznia o godzinie 15:35. Na drodze z Plewisk do Gołusek samochód Tomasza J. uderzył w drzewo, przód auta został całkowicie zniszczony. W wypadku ranny został kierowca i jego syn. Na miejscu pojawił się m.in. helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. 

Ranny chłopiec trafił do szpitala w bardzo poważnym stanie. Do teraz przechodzi rehabilitację i kolejne operacje.

Jak nieoficjalnie wiadomo, żona Tomasza J. obwiniała go o ten wypadek, jednak ani policji, ani prokuratury o swoich podejrzeniach nie poinformowała. Miała natomiast wynająć prywatnego detektywa, który miał przyjrzeć się wypadkowi i sprawdzić, czy jej mąż doprowadził do niego celowo. Jak pisze "Głos Wielkopolski", dramatyczne wydarzenia rozegrały się po tym, jak żona powiedziała Tomaszowi J., że chce się z nim rozwieść.

Postępowanie w sprawie wydarzeń z 1 stycznia prowadzi Prokuratura Rejonowa Poznań Grunwald. 

Teraz dodatkowo sprawą zainteresowała się także Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która prowadzi śledztwo w sprawie wybuchu w kamienicy na Dębcu.

Przypomnijmy, w niedzielę rano w wyniku eksplozji zawaliła się kamienica przy ul. 28 Czerwca. W gruzowisku znaleziono ciała pięciu osób, rannych zostało ponad dwadzieścia.

Wkrótce okazało się, że jedna z ofiar ma obrażenia wskazujące na morderstwo. Dziś oficjalnie potwierdziła to prokuratura. Jest uzasadnione podejrzenie, że ta osoba została zamordowana, a wybuch mógł być konsekwencją (próby) ukrycia takiego przestępstwa - stwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.

Domniemanym sprawcą zabójstwa i późniejszej eksplozji jest Tomasz J. Mężczyzna przebywa w szpitalu.

(MKam, e)