Żywe owady, warzywa i owoce a nawet przetworzone drewno znalazły się na stworzonej przez Rosjan liście towarów pochodzenia roślinnego, objętych przez nich zakazem importu z Polski. Jest na niej ponad sto z prawie 150 pozycji eksportowych.

Resort rolnictwa - gdzie trafił wykaz - przeciera oczy ze zdumienia. Rozmów o pokonaniu kryzysu handlowego na razie nie ma, do wojny z kolei potrzebne są dwie strony, a na razie to tylko Rosja atakuje.

Polska konsekwentnie przyjmuje ciosy. Rząd nie jest w stanie kontratakować i zająć zdecydowanego stanowiska, choć jednym z głównych powodów embarga podanym przez Rosjan jest „znalezienie szkodników w transporcie kwiatów”.

My tutaj nie jesteśmy państwem, które mogłoby dyktować warunki - mówi wiceminister rolnictwa Lech Różański. Chodzi o to, aby nie zagrozić naszym interesom – tłumaczył.

Polski eksport mięsa i towarów pochodzenia roślinnego do Rosji przestał istnieć, a jak tłumaczy dalej Różański: Ciągle importujemy potężne ilości gazu i ropy, a więc ten handel jest. Tyle że ten handel jest jednostronny.

Rząd ciągle czeka na stanowisko Brukseli oraz na zapowiadane rozmowy z Rosjanami. Ci ostatni są już podobno bardziej skorzy do spotkania, na razie jednak tylko do planowania terminów.