Na kończącym się dziś kongresie SLD zyskał przede wszystkim nowy-stary przewodniczący - Leszek Miller. Zyskał, gdyż na najwyższych szczeblach partyjnej drabiny właściwie nic się nie zmieniło. Tuzy lewicy mogą więc być zadowoleni, ale co z działaczami terenowymi SLD?

Większość terenowych działaczy jako osiągnięcia kongresu SLD jednym tchem wymienia obietnicę wzrostu gospodarczego i deklaracje walki z korupcją. Pytani jednak nie o hasła, a o praktykę, tracą pewność: Chyba coś się zmieni - mówi jeden z nich. I jednocześnie przyznaje, że na kongresie oprócz wyboru starych-nowych przywódców chyba nic ważnego się nie stało.

A „teren” – jak przyznają lokalni działacze SLD - oczekiwał bowiem jakiegoś przełomu. Chociaż nie potrafił jednoznacznie określić jakiego. Być może to właśnie ten brak precyzji w formułowaniu własnych oczekiwań skazuje teraz

większość terenowych działaczy na powrót do domu i bierne oczekiwanie na spełnienie obietnic złożonych przez Leszka Millera.

Możliwość weryfikacji prac nowego-starego szefa partii pojawi się dopiero na kolejnym kongresie...

17:15