Cztery osoby trafiły do szpitala po wczorajszym wieczornym wybuchu w Chorzowie. Początkowo przypuszczano, że eksplodował gaz. Teraz wiadomo, że do wybuchu doprowadziła grupa nastolatków, która odurzała się środkiem z odświeżaczy powietrza.

Ranni mają poparzenia 3. stopnia, głównie na twarzy, głowie i ramionach. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Sprawa od początku była zagadkowa. Na miejscu strażacy znaleźli nieuszkodzona butlę gazową. Pojawił się też świadek, który widział wybiegające z tego pomieszczenia zakrwawione osoby.

W jednym ze szpitali policja natknęła się na cztery poparzone osoby w wieku od 16 do 18 lat. Okazało się, że to oni doprowadzili do wybuchu. Wszyscy odurzali się środkiem z odświeżaczy powietrza. W pewnym momencie jeden z nastolatków zapalił zapałkę i nagromadzony w pomieszczeniu środek eksplodował.

Z ustaleń policji wynika, że w lokalu było w sumie 10 osób. Przebywające tam osoby miały pomagać właścicielowi w remontowaniu pomieszczenia - mówi Justyna Dziedzic z policji w Chorzowie. W lokalu znaleźliśmy ponad 70 takich odświeżaczy powietrza. Z ustaleń policjantów wynika, że do odurzenia młodzi ludzie potrzebują ok. 4-5  - dodaje Dziedzic.

(mpw)