Ubezpieczyciele czekają na koszyk świadczeń gwarantowanych, zapowiadany do końca tego tygodnia. Wtedy będą mogli określić zainteresowanie polisami zdrowotnymi. Eksperci przestrzegają, że posiadacze polis nie tylko ominą kolejki do zabiegów, ale też zmonopolizują dostęp do najlepszych szpitali i specjalistów, pisze "Gazeta Prawna".

Klienci prywatnych ubezpieczycieli będą mogli korzystać z publicznych placówek medycznych - to najważniejsza zmiana, jaką wprowadza projekt ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych. Do tej pory były co do tego wątpliwości.

Niestety - pisze "Gazeta Prawna" - ustawa nie wprowadza żadnego limitu na udzielanie świadczeń dla posiadaczy polis. Może się to skończyć tym, że w dobrych publicznych szpitalach i u uznanych profesorów nie będzie miejsc dla ubezpieczonych w NFZ. Ich będą leczyli stażyści w gorszych szpitalach.

Firmy ubezpieczeniowe na razie nie liczą na duże zainteresowanie takimi polisami. Atrakcyjność dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych zależy przede wszystkim od zawartości koszyka świadczeń gwarantowanych - twierdzi wiceprezes Commercial Union Zygmunt Kostkiewicz.

Według "Gazety Prawnej" ceny polis zdrowotnych zamkną się w granicach od 3,6 do 18 tys. zł rocznie, czyli 300 do 1500 zł miesięcznie.