Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych Michała Kamińskiego i nie stwierdziło nieprawidłowości, które pozwoliłyby wszcząć postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. Kamiński stwierdził, że od początku był przekonany, że taki będzie efekt kontroli CBA. "Jestem człowiekiem uczciwym i składałem prawdziwe oświadczenia majątkowe, zgodnie z własnym sumieniem" - powiedział.

Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych Michała Kamińskiego i nie stwierdziło nieprawidłowości, które pozwoliłyby wszcząć postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. Kamiński stwierdził, że od początku był przekonany, że taki będzie efekt kontroli CBA. "Jestem człowiekiem uczciwym i składałem prawdziwe oświadczenia majątkowe, zgodnie z własnym sumieniem" - powiedział.
Sekretarz stanu w kancelarii premiera Michał Kamiński /Radek Pietruszka /PAP

Rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyński poinformował, że trwająca od marca kontrola zakończyła się w połowie września, a objęła oświadczenia Kamińskiego z lat 2009-15. W wyniku kontroli nie stwierdzono nieprawidłowości, które mogłyby skutkować wszczęciem postępowania przygotowawczego - poinformował Dobrzyński. Dodał, że nie może udzielić informacji o szczegółach kontroli.

Michał Kamiński jest sekretarzem stanu w kancelarii premiera, szefem Centrum Informacyjnego Rządu. Kontrola dotyczyła oświadczeń, które składał jako europoseł i urzędnik KPRM. Była prowadzona pod kątem prawidłowości i prawdziwości wpisanych danych - podobnie jak oświadczenia innych osób zajmujących funkcje publiczne i zobowiązanych do składania deklaracji o stanie majątkowym.

Afera zegarkowa: Śledztwo umorzono

W połowie lipca umorzone zostało śledztwo ws. domniemanego zatajenia w oświadczeniach majątkowych Kamińskiego zegarka wartego około 37 tysięcy złotych. Chodziło o cztery oświadczenia majątkowe, złożone od 2012 do 2014 roku przez Kamińskiego jako europosła. Polityk nie umieścił w nich informacji o zegarku marki Paul Picot o szacunkowej wartości 37 tysięcy złotych.

Art. 233 Kodeksu karnego przewiduje za takie przestępstwo karę pozbawienia wolności do lat 3. Prokuratura zdecydowała jednak o umorzeniu śledztwa. Z zeznań przesłuchanych świadków i samego zainteresowanego wynika, że zegarek był prezentem od żony, a on sam nie wiedział, jaka jest jego wartość - informował wówczas prok. Paweł Wierzchołowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodał, że nie można się tu doszukać celowego działania niezgodnego z prawem.

(edbie)