Strażacy będą przez całą noc pracować na miejscu eksplozji w Jankowie Przygodzkim. Pożar jest już opanowany, ale gaz zgromadzony w magistrali może się wypalać jeszcze przez co najmniej klika godzin.

Po 22 zakończono wstępne przeszukanie domów w odciętej strefie. Grupa poszukiwawczo-ratownicza potwierdziła, że na miejscu nie ma osób żywych. Kolejne przeszukania będą miały miejsce nad ranem - powiedział naszej reporterce Sławomir Brandt z wielkopolskiej straży pożarnej. 

Specjaliści od gazownictwa znależli sposób na skrócenie akcji gaśniczej. Późnym wieczorem rozpoczęło się odkopywanie uszkodzonej rury, w której zostaną wywiercone 4 otwory. Następnie - ok. 3 w nocy - strażacy ugaszą płomień i schłodzą rurę. Wtedy eksperci wprowadzą do otworów balony, a w przestrzeń między nimi wleją wodę, by ewentualnie ulatniający się gaz nie miał ujścia. Dopiero później rozpocznie się naprawa instalacji.

Wójt gminy Przygodzice Krzysztof Rasiak powiedział po wstępnej ocenie, że zniszczonych zostało przynajmniej 10 domów; trudno jednak ocenić, ile osób straciło dach nad głową. Zapewniliśmy 20 miejsc noclegowych w naszej szkole podstawowej, ale zadziałała rodzinna i sąsiedzka solidarność. Na razie nikt się tam nie zgłosił. Jutro zrobimy zebranie, jesteśmy przygotowani na udzielenie pomocy materialnej, także w formie zasiłków oraz każdej innej - powiedział.

Ogromna temperatura spaliła dachy, stopiła asfalt i ogrodzenia w rejonie wybuchu. Po samochodach, które stały w okolicy, została jedynie opalona ogniem blacha. Widok jest dramatyczny - jak relacjonowała nasza dziennikarka - fala ognia zniszczyła wszystko w promieniu 150 metrów.

Wicestarosta ostrowski Tomasz Ławniczak zapewnił, że zespół interwencji kryzysowej przygotował miejsca noclegowe oraz ciepłe posiłki, które miejscowa Caritas dostarczy każdemu potrzebującemu.

W wyniku eksplozji zginęły co najmniej 2 osoby, a 13 - w tym troje dzieci -  jest poszkodowanych. W szpitalu wciąż przebywa 7 osób.

Dyrektor szpitala powiatowego w Ostrowie Wlkp. Dariusz Bierła poinformował, że stan rannych jest stabilny. Mają przede wszystkim poparzenia. Najbardziej poszkodowana kobieta z licznymi poparzeniami ciała przebywa w szpitalu w Siemianowicach Śląskich, na naszym oddziale jest też niespełna roczne dziecko, które ma poparzenia głowy i szyi - wyjaśnił.

Monika Gosławska