Marek Belka nie chciał, ale musi... Premier podał swój rząd do dymisji, ale prezydent Aleksander Kwaśniewski jej nie przyjął. Belka będzie więc kierować rządem aż do jesiennych wyborów.

Marek Belka zrobił, co zapowiadał - podał Radę Ministrów do dymisji. Stosowny dokument w tej sprawie przesłał rano na ręce prezydenta. Aleksander Kwaśniewski jej nie przyjął.

Swoją decyzję podczas konferencji prasowej uzasadniał tak samo, jak i podczas wcześniejszych wypowiedzi; używał tych samych argumentów: że rząd ma dużo pracy, że wybory blisko i lepiej doczekać ich z tym gabinetem niż poszukiwać innego.

Gdybyśmy chcieli przejść znaną drogę 2-tygodniowych okresów dla prezydenta, dla parlamentu, dla prezydenta ponownie, to mogłoby się okazać, że jest ona nieskuteczna. (…) A z drugiej strony oznaczałoby to, że wybory odbywałyby się latem. W terminie mało dogodnym ze względu na wakacje - mówił prezydent.

To nie byłoby racjonalne - powtarzał Kwaśniewski, ucinając tym samym spekulacje, które sam wywołał. Rano bowiem zastrzegł, że jeśli premier bardzo będzie się upierał, zgodzi się na jego odejście. Tak się jednak nie stało: Marek Belka został na stanowisku.

Po konferencji prezydenta przyszedł czas na spotkanie premier-dziennikarze. Marek Belka zapowiedział, że decyzji nie będzie komentował. Skoro jest taka decyzja, to pierwszym wnioskiem, jaki płynie dla mnie i dla mojego rządu jest konieczność kontynuowania działalności - mówił.

A czy za zamkniętymi drzwiami działo się coś, co mogłoby nas zaskoczyć? W role Aleksandra Kwaśniewskiego i Marka Belki wcielają się reporterzy RMF Roman Osica i Tomasz Skory.