W Hajnówce (Podlaskie) odbył się V Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, organizowany przez środowiska narodowe, m.in. ONR. Uczestnicy marszu - według szacunków, ok. 150 osób - przeszli ulicami w centrum miasta przed siedzibę Hajnowskiego Domu Kultury.

Maszerujący mieli flagi narodowe i ONR, szli pod hasłem "Hajnówka" na biało-czerwonym tle. Hasło "Dla Ciebie Polsko" znalazło się na banerze z dużym prawosławnym krzyżem pośrodku i wizerunkami por. Włodzimierza Jurasowa "Wiarusa" oraz ppor. Mikołaja Kuroczkina "Leśnego".

"Cześć i chwała bohaterom!", "Zawsze w pamięci żołnierze wyklęci!", "Narodowe Zjednoczenie Wojskowe!", "Narodowa Hajnówka!", "Chcemy wyklętych na lekcjach historii!", "Bury, Bury, nasz bohater!" - krzyczeli uczestnicy marszu. Według szacunków policji, wzięło w nim udział ok. 150 osób. Zanim marsz się rozpoczął, jego formalna organizatorka Barbara Poleszuk apelowała o to, by nie było incydentów i używania pirotechniki, podkreślając, że chodzi o godne upamiętnienie żołnierzy wyklętych.


Marsz próbowała zatrzymać grupa ok. 30 osób, które usiadły na jego trasie pod dużym banerem z hasłem "Bury nie jest naszym bohaterem" i logo ruchu Obywatele RP; protestujący mieli w rękach tablice z imionami, pierwszymi literami nazwisk, wiekiem i datą śmierci ofiar pacyfikacji kilku białoruskich wsi, których zimą 1946 roku dokonał oddział niepodległościowego podziemia Romualda Rajsa "Burego". Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.

Po wezwaniu do zachowań zgodnych z prawem, policjanci usunęli na chodnik i otoczyli kordonem wszystkich protestujących, zanim w to miejsce doszedł marsz. Tylko kilka osób zeszło z ulicy dobrowolnie, resztę policjanci przenieśli.

W okolicach ronda na trasie przemarszu zgromadzenia, policjanci zmuszeni byli podjąć czynności i usunąć z ulicy osoby, które - pomimo wezwań policjantów do zachowania zgodnego z prawem - nie reagowały i łamały prawo - poinformował dziennikarzy rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.


Jesteśmy tu po to, aby oddać hołd tym, którzy nie złożyli broni, nie poszli na kompromis, nie zaprzedali swoich wartości. Ich postawa powinna być dla nas wzorem w dzisiejszych czasach - mówiła na zakończenie marszu jego formalna organizatorka, Barbara Poleszuk. "Nie mamy zamiaru go pomijać" - podkreślała, mówiąc o Romualdzie Rajsie. Jednocześnie zaznaczała, że nie jest to marsz "Burego", "Łupaszki" czy "Inki". Zbierając się tu, czcimy pamięć każdego żołnierza podziemia antykomunistycznego - tłumaczyła Poleszuk.

W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią właśnie prawosławni pochodzenia białoruskiego. Krytyczne stanowisko przyjęła dwa dni temu rada miasta, sprzeciwiająca się gloryfikowaniu w czasie marszu Romualda Rajsa "Burego". Radni podkreślili w nim, że nie odmawiają hołdu walczącym o niepodległą Polskę, ale "nie zasługują na hołd ci, którzy wystąpili zbrojnie przeciwko ludności cywilnej".

W tym roku władze miasta nie próbowały administracyjnie marszu zakazać. Próby w 2017 i 2019 roku były nieudane, bo zakazy uchylał sąd.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:  Rzecznik MSZ Białorusi: Dzisiaj "Łupaszko", a co będzie jutro? Usprawiedliwianie ludobójstwa?