Polskie śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II utknęło w martwym punkcie. Brakuje bowiem pieniędzy na tłumaczenie dokumentów, które trafiają do Instytutu Pamięci Narodowej z zagranicy. W tej chwili na przetłumaczenie czeka około 15 tysięcy stron. Śledczy czekają również na protokoły przesłuchań Ali Agcy.

Informacje te uzyskał w symbolicznym dniu, bo w czwartą rocznicę śmierci papieża z Polski, dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki. Czy prokuratorzy z IPN nie mogliby - w oczekiwaniu na tłumaczenie zagranicznych dokumentów - zająć się polskimi wątkami śledztwa? Jak dowiedział się nasz dziennikarz, problem polega na tym, że polskie wątki, mówiąc prokuratorskim językiem, nie są rozwojowe, czyli nie dają wielkich nadziei na wyjaśnienie roli komunistycznych specsłużb w inspirowaniu i organizacji zamachu z maja 1981 roku. Prokuratorzy uważają bowiem, że nasze służby były przez ówczesnych sojuszników uznawane za niepewne i jeśli w próbie zabójstwa papieża rzeczywiście maczały palce kraje bloku socjalistycznego, to działo się to bez udziału Polski.

Kluczowe dla odpowiedzi na pytanie, kto stał za Ali Agcą, są wyjaśnienia jego samego i akta włoskiego procesu dotyczącego tzw. wątku bułgarskiego zamachu. Na te pierwsze prokuratorzy czekają od przeszło roku, te drugie czekają z kolei na przetłumaczenie z języka włoskiego. Koszt jednej strony takiego tłumaczenia to około 25 złotych, tłumaczenie całości pochłonęłoby więc prawie 400 tysięcy złotych. Katowicki IPN tych pieniędzy nie ma, a cięcia budżetowe nie dają nadziei na to, by je jednak otrzymał.

Śledztwo utknęło więc w miejscu, ale na razie nikt nie myśli o jego umorzeniu.